Dałem się nabrać
Dałem się nabrać zapewnieniom przedstawicieli Volkswagena, że co prawda jest to auto paskudnie drogie (408 000 zł), ale za to już mamy tu seryjnie wszystko. Choć może nie tyle dałem się nabrać, co spodziewałem się zupełnie innego desygnatu dla określenia „wszystko”. Bo w języku przedstawicieli VW „wszystko na pokładzie w standardzie” oznaczało, że mamy tu seryjnie pneumatyczne zawieszenie i współskrętną tylną oś.
A niestety, można mieć na pokładzie o wiele, wiele, wieeeeeele więcej. Jak wiele? Ano tak, że widoczny na filmie i na zdjęciach egzemplarz kosztował 565 000 zł. A jeszcze nie miał wszystkiego…
Poza tym jednak w teście potwierdziłem wszystkie swe spostrzeżenia z pierwszego testu w Estonii – a więc przede wszystkim to dotyczące resorowania. Czyli że V8 resoruje gorzej niż V6, co z łatwością wyjaśnia dodatkowa masa na i przed przednią osią (ponad 100 kg) przy identycznej konstrukcji i identycznym „składzie” przedniej osi, jej resorowania. Sterowany 48-woltowym systemem, ultraszybką elektroniką i wspaniałymi siłownikami, układ resorowania „broni się”, usztywniając resorowanie, silniej pompując miechy, przez co fantastycznie komfortowy jako 286-konny V6 TDI Touareg w wersji V8 (400 KM i 900 Nm) robi się nieharmonijnie twardawy i nerwowo reagując na poprzeczne krótkie nierówności.
Ale aby nie powtarzać poprzedniego testu, tym razem skupiłem się bardziej na systemach wsparcia, umożliwiających półautonomiczną jazdę. I popatrzcie no tylko – znów miałem rację! Bo z jednej strony mamy tu do czynienia z najlepszymi matrycowymi lampami głównymi LED na rynku oraz pierwszym na świecie systemem nadzorowania pasa ruchu rozpoznającym tymczasowe oznakowanie jezdni i zdolny do dostosowania się do niego, a z drugiej z automatycznym tempomatem (to adaptacyjny tempomat z dodatkową funkcją dostosowywania się do nakazów i znaków drogowych) o funkcjonalności gorszej niż jego odpowiednik w grającej przecież w zupełnie innej lidze Skodzie Superb.
Pomijając już fakt, że w nowym Volkswagenie Passacie można mieć zarówno bezprzewodową ładowarkę (indukcyjną) smartfonu, jak bezprzewodową integrację smartfonów z systemem multimedialnym auta (Apple Car Play i Android Auto) – a w ogromnym, luksusowym „okręcie flagowym” Volkswagena, Touaregu – tylko bezprzewodową ładowarkę i klasyczne złącze Bluetooth, a Android Auto i Apple Car Play tylko po kablu (więc co mi po bezprzewodowej ładowarce?).
Nie myliłem się także co do tego, że Touareg to dziś jedno z najlepszych aut luksusowych na świecie, ale wymaga dopieszczenia.