https://www.youtube.com/watch?v=VLwn_Kt4fdU&feature=youtu.be
Średnia klasa pierwszej klasy
Nie, nikt mi nie zapłacił, żebym to mówił. Taka jest po prostu prawda – nowa Camry będzie dla Toyoty w klasie średniej tym, czym Corolla w klasie kompaktowej: prawdziwym rywalem dla niemieckiej konkurencji. W dodatku w pewnym stopniu bezkonkurencyjnym konkurentem, bo rywale nie dysponują odpowiednikiem w sensie napędu. Jeśli bowiem mają w ogóle hybrydy, to wręcz absurdalnie drogie. A Camry, choć nietania, ma jednak cenę w rozsądnych granicach.
Oczywiście, to pojęcie względne, bo przecież duzi flotowi klienci potrafią zbić z ceny cennikowej detalicznej nawet i ponad 20%, co w przypadku typowych flotowych aut dla menedżerów średniego szczebla oznacza po rabatach ok. 105-110 00 zł. Ale za model ze 150-konnym dieslem i z manualną skrzynią biegów, z bazowym wyposażeniem. Jeśli zaczniemy rozmawiać o dokładnych odpowiednikach, czyli turbodieslach o mocach rzędu 200-220 KM (Camry ma 218), to nagle się okaże, że nawet 140 000 zł, które trzeba wydać na bazową Toyotę (w cenie LED-y, automat, hybryda, 3-strefowa automatyczna klimatyzacja i niemal pełne wyposażenie ochronne i wsparcia kierowcy) przestaje brzmieć zaporowo.
A przecież Camry to o wiele więcej niż tylko hybryda o dobrym wyposażeniu. To wielkie auto, komfortowe i świetnie wyposażone, które zarazem zapewnia bardzo dobrą dynamikę i wzorcową w skali całego segmentu ekonomikę paliwową. Tak! Bo podczas normalnej, nawet dynamicznej jazdy po mieście, ta Toyota zużywała mi średnio 5,9 l/100 km! Żaden turbodiesel w tej klasie wielkości auta i mocy Camry nie ma szans na zbliżenie się do tego wyniku. A zarazem nie ma zagrożenia, że jakiś pseudoekologiczny oszołom we władzach lokalnych zabroni hybrydzie benzynowej wjazdu do miasta.
A więc – świetne auto w dobrej cenie. Ale…
Ale po pierwsze, nie występuje jako kombi. A to w tej klasie ogromna wada. Po drugie, nawet za dopłatą nie ma mowy o napędzie na 4 koła, który staje się coraz popularniejszy jako opcja. Po trzecie, nie ma mowy o integracji smartfonu (Android Auto lub Apple Car Play), co w dzisiejszych czasach oznacza drastyczne ograniczenie funkcjonalności codziennej auta, do której użytkownicy nowoczesnych samochodów zdążyli się przyzwyczaić i którą polubili jako niezwykle praktyczną.
No i jeszcze kwestia wciąż prześladująca Japończyków: ergonomia. Fotel kierowcy powinien zapewniać lepsze podparcie boczne, ale przede wszystkim większy zakres regulacji, a konkretnie możliwość opuszczenia niżej. Inaczej Toyota z góry walkowerem oddaje pole, kiedy przychodzi do wyboru auta przez ludzi o wzroście powyżej 185 cm. Ta oraz wymienione poprzednio wady są szczególnie wyraźne na tle Passata czy Superba. Ale, jak już mówiłem, i Camry ma sporo przewag nad autami dominującymi dziś w segmencie. Niektóre mogą być wręcz decydujące – jak choćby legendarna wręcz niezawodność. Bo o ile na temat silników Grupy VW można usłyszeć dziesiątki opowieści dotyczących mniej lub bardziej uciążliwych wad eksploatacyjnych, o tyle na temat hybryd Toyoty najgorsze, co „głosi fama”, to że źle brzmią, wyją itp. A i to już nieaktualne w tej generacji zespołów napędowych hybrydowych…