https://www.youtube.com/watch?v=U3Yt9co7PQM&feature=youtu.be
Wspaniały prawdziwek i fun-car w jednym
Prawdziwek to oczywiście określenie podkreślające, że Jimny pozostał – mimo ogromnych zmian stylistycznych i wykończeniowych – jednym z bardzo niewielu samochodów prawdziwie zdolnych do jazdy off-roadowej, takiej przeprawowej, kiedy i samochód, i jego kierowca wypruwają z siebie flaki. No więc w takich zabawach Jimny jest jednym z arcymistrzów – a biorąc pod uwagę jego lekkość i zwartość rozmiarową, prawdopodobnie najlepszym samochodem tego typu, jaki jest seryjnie produkowany.
Absolutnie bezkompromisowa konstrukcja (rama, szkielet, sztywne osie, ślimakowa przekładnia kierownicza, gigantyczne kąty natarcia, zejścia i rampowy oraz zdolności wykrzyżu) czynią zeń archetyp wszędołaza. Od wzorca – Willysa Jeepa z 1941 r. – konstrukcyjnie różni się tylko brakiem resorów piórowych, w których miejsce zastosowano sprężyny śrubowe. Poza tym nawet jako automat jest niepowstrzymany. Szczególnie, że automatyczna skrzynia biegów jest tu równie sprawdzoną konstrukcją, jak cała reszta: ma zaledwie 3 biegi oraz przełożenie overdrive (nadbieg), więc w jej „opakowaniu” znajdziemy tylko dwie przekładnie planetarne i dodatkowe elektrycznie dołączane przełożenie nadbiegu. Oczywiście, jest tu najprawdziwszy napęd na cztery koła, z mechanicznie, ręcznie dołączanym napędem przedniej osi. Cały system jest tak „pancerny” i gotowy na takie wyzwania, jakie tylko można pokonać bez blokad mostów i skrzynki pośredniej – ale takie blokady dostaniemy od Suzuki również… No i jeszcze reduktor: jakżeby inaczej w „prawdziwku”. Kłopot w tym, że mimo kilkugodzinnych zabaw terenowych (nie tylko na torze w podwarszawskim Mysiadle) nie musiałem ani razu sięgać po wsparcie podbiegu. Auto na zwykłym automatycznym przełożeniu (nawet bez wybierania Low czy odłączania overdrive'u), po włączeniu 4x4 pokonuje absolutnie wszelkie typy przeszkód, jakby jechało po asfalcie…
A propos asfaltu – to nie jest ulubiony rewir Jimny'ego, choć zachowuje się na nim zaskakująco kulturalnie. Jasne, trzeba pamiętać o jego ograniczeniach konstrukcyjnych (sztywne osie na drążkach prowadzących wzdłużnych to nieprzerwana zmiana geometrii, co trzeba umieć wyłapać kierownicą), a przekładnia ślimakowa, mająca mnóstwo zalet w terenie, na ulicy oznacza mnóstwo kręcenia kierownicą, niedogodne wspomaganie i niespecjalnie stabilną jazdę.
Ale jeśli to nie przeszkadza, jeśli się umie z tym sobie radzić, to taki Jimny właśnie z automatem może być świetnym wyborem także na miasto.