https://www.youtube.com/watch?v=ycraAvcAieI&feature=youtu.be
Turbo nie ma, ale też jest fajnie
Pierwszym słowem tej relacji musi być „niestety”. Niestety, nie będzie już Forestera Turbo, Forestera XT… Nie, bo w sumie sami ciężko na to zapracowaliśmy. Organizacje konsumenckie w reakcji na nieprzerwane narzekania malkontentów na niezgodność danych fabrycznych z rzeczywistymi wielkościami zużycia paliwa doprowadziły do wprowadzenia norm i cyklu testowego WLTP, które wymusiły na producentach nie tyle urealnienie danych (i tak realne nigdy być nie mogą, bo nie da się poza laboratorium przetestować dwóch aut w identyczny sposób), co kosztowne procedury homologacyjne dla nie tylko modeli, ale wersji i wariantów. Nawet matowy lakier wymaga oddzielnej homologacji, bo przecież ma inną opływowość, więc i spalanie tak pomalowanego auta będzie inne… W efekcie z cenników zniknęły dziesiątki i setki silników i ich kombinacji, bo jeśli nie sprzedawały się przed WLTP w wystarczających masach, po WLTP musiałyby być droższe o 3-4 tysiące euro, co w przypadku tanich samochodów małych oznacza ich „wymordowanie”.
A w przypadku większych, mocniejszych pojazdów oznacza to wybicie do nogi wszystkich wersji mocniejszych, bo za spalanie powyżej wymaganego maksimum jest karane domiarami do cen. I o ile klientowi Ferrari to nie zrobi różnicy, to już klient Subaru Forester XT nie wytrzyma konieczności dopłaty 35% do dotychczasowej ceny. A tak by musiało być. Jasne, będą dostępne (nie tylko w Subaru) i auta wyczynowe, bardzo mocne, ale ich sprzedaż będzie śladowa, a tym samym nawet nikt nie spróbuje ich wprowadzić na unijny rynek…
Więc Subaru – zachęcone znakomitymi wynikami sprzedaży modeli z wolnossącymi silnikami z automatem Lineartronic (CVT), po prostu rozbudowuje swą paletę w tę stronę. A by ominąć pułapkę WLTP, proponuje „miękką hybrydę” o nazwie e-Boxer, gdzie zamiast doładowania turbo lub kompresorem, wolnossący silnik dostaje wsparcie od silnika elektrycznego. I potrafi nawet jechać na samej elektryce!
Tak więc i nowy Forester, i poliftowe XV będą mieć pod maskami właśnie taki zespół napędowy: benzynowy silnik wolnossący 2.0 DI o mocy 156 KM w połączeniu z elektrycznym silnikiem pierścieniowym (12 KM i 65 Nm) między silnikiem spalinowym, a skrzynią CVT. Ponieważ silnik 2.0 DI ma 196 Nm, i to przy 4000 obr./min, 65 Nm dorzucane od pierwszego ruchu kół ma znaczenie ogromne. I faktycznie, to czuć podczas ruszania z miejsca – ale i podczas przyspieszania od 80 km/h na autostradzie, do 120-130 km/h, wygląda znacząco lepiej.
A nowy Forester? Jest kompletnie nowy, zbudowano go na płycie podwoziowej stworzonej dopiero co przez Subaru – tej samej, na której jeździ aktualny XV. Efekt to auto o genialnym układzie jezdnym, zarówno komfortowe, jak i zdolne do jazdy w terenie i dynamicznie po zakrętach. Wielka kabina o bardzo dobrym wykończeniu i znakomitym wyposażeniu, bardzo wygodne fotele i kanapa, drzwi otwierane na niemal 90° – i tylko turbo brak…