Subaru Impreza 2018
Pięknie było
Ale wszystko wskazuje na to, że już tylko będziemy mogli sobie wspominać i opowiadać młodszym, którzy nie pamiętają. Impreza to była kiedyś po prostu marka. Idol. Symbol. Legenda. Została tylko nazwa.
Nowe auto to po prostu bardzo przeciętny, choć porządnie wykonany i przestronny kompaktowy hatchback. Pomijając znakomity układ przeniesienia napędu i świetny, idealnie wyważony układ kierowniczy, jego producentem mógłby być niemal każdy (z zachowaniem proporcji jednak, bo nawet w Europie są marki nieumiejące tak porządnie zmontować kokpitu). Szkoda. Tym bardziej że ani ten wspaniały napęd na 4 koła, ani doskonały układ kierowniczy nie mają szans na wykazanie swej celowości – bo silnik owszem, pracuje z miłym mruczeniem i bardzo równo, ale za to siły ma tyle, co konkurencyjne konstrukcje koreańskie, też o pojemności 2,0 l i bez doładowania. Tyle że klienci lubią tamte silniki (w Hyundaiu i Kii), bo dają się bezproblemowo zagazować. A silniki Subaru – boxery – są jak ten Chińczyk ze starego sprośnego kawału: bardzo tego nie lubią.
Efekt jest dość smutny, jeśli człowiek pamięta z własnych doświadczeń, czym się potrafiły wykazywać niegdysiejsze modele tej marki.
A sposób przygotowania auta do testu na pewno nie poprawia nastroju.
Pięknie już było. Sic transit gloria mundi