Mnóstwo plusów i kilka nieporozumień
Bardzo ładne auto, świetny układ jezdny (to, co kochałem w dotychczasowej Astrze: wysoki komfort resorowania przy mięsistej jędrności, zawsze wygodnie, a można sobie pozwalać na zakrętach), znakomite prowadzenie, obszerna przednia część kabiny i spory bagażnik, dobre wyposażenie seryjne i skokowa poprawa jakości wykończenia oraz wyciszenia – cała góra zalet. W połączeniu ze zrywnym i elastycznym silnikiem R3 1.2 turbo o mocy 100 KM i świetnie działającą oraz optymalnie zestopniowaną skrzynią manualną to po prostu sama frajda z prowadzenia niewielkiego samochodu. Tym bardziej, że jest on szokująco zwrotny i stabilny. No i kontynuujący tradycję: pięć lat temu Opel jako pierwszy wprowadził matrycowe lampy główne LED do klasy kompaktowej, teraz będą dostępne także w klasie B, w Corsie.
Ale… Brak regulacji wysokości górnego kotwiczenia pasa, brak regulacji podparcia lędźwiowego, wykończenie twardymi plastikami (kudy im do znakomitego poziomu nowego Renault Clio!) i jednak wyraźna pazerność (cena bazowa jest dobra, ale takie auta istnieją tylko w cennikach) to problemy, które nowej ślicznej Corsie paskudnie utrudnią życie na rynku.