https://www.youtube.com/watch?v=enlmzCwcNmY&feature=youtu.be
Świetny napęd – z małym ale
Poliftingowy Nissan Qashqai dla mnie – i jak podejrzewam, tysięcy innych – nie różni się z zewnątrz w ogóle od przedliftowego. Oczywiście, o to chodzi – podobnie jak od lat robi to Volkswagen, Nissan po prostu „szanuje piłkę”, albo stosuje się starej amerykańskiej zasady „nie naprawiaj, jeśli działa”. Klienci kochają Qashqaia takim, jakim jest – a jeśli narzekają, to na coś innego niż wygląd.
I właśnie kilka z tych przedmiotów narzekań Nissan wziął na cel. W efekcie wreszcie mamy na pokładzie ekran multimedialny z prawdziwego zdarzenia – co prawda wciąż maleńki na tle konkurencji, ale już i o świetnej rozdzielczości, i bardzo responsywny. A ponieważ na interfejs nie ma powodów narzekać (przyciski dedykowane wywoływanym funkcjom upraszczają ogromnie sprawię), postęp jest natychmiastowy i ogromny. Można też mieć na pokładzie wreszcie system audio, którego pozazdroszczą rywale: Bose zrobiło świetną robotę.
Ale to już właściwie wszystko. Poza oczywiście clou programu, czyli napędem.
Wiem, że z badań rynkowych wynika co innego, ale mnie tu brakuje napędu 4x4 – w końcu Nissan to jeden z najlepszych specjalistów w tej dziedzinie w skali globu. Ale podobno klienci mają w nosie dopłacanie 10 000 zł za coś, czego ani nie wiedzą, ani nie czują. No cóż, skoro ja czuję jego brak, to najwyraźniej jest mój problem.
Ale wszyscy wyczują natychmiast zmiany pod maską. Nowy koncernowy silnik benzynowy 1.3 turbo to skok kwantowy w porównaniu z poprzednimi (1.2 i 1.6). Niby nic wielkiego, ale… Tak znakomicie się wstrzelił w ten samochód, tak doskonale zastępuje OBIE poprzednie jednostki, że aż trudno to wyrazić. Dostępny jest do wyboru z mocą 140 i 160 KM, ale tylko ten mocniejszy dostępny jest z nową skrzynią automatyczną dwusprzęgłową, która skutecznie zaciera ślady po okropnie niedopracowanym i oprogramowanym poprzedniku typu CVT. Ta nowa skrzynia – produkcji niemieckiej firmy Getrag – zachowuje się po prostu wzorowo i wzorcowo. Szybka, czujna, sprawna – super!
Co ciekawe, identyczną kompozycję napędową można dostać i w bratnim koncernowo Renault, i w kooperującym nieco „półgębkiem” Mercedesie – nowa klasa A 200 to dokładanie ten silnik i ta skrzynia. Tyle że w Mercedesie ten zespół napędowy robi wrażenie ospałego, niechętnego niemal, a tu jest jak szczeniak na spacerze: wyrywny, chętny do zabawy… A przy tym nie szaleje ze zużyciem paliwa – w teście uzyskałem na koniec niewiele ponad 7 l/100 km.
Przydałoby się tylko coś zrobić z buksowaniem jednego koła podczas ledwie co żywszego ruszania z miejsca – to dokładnie identyczny problem, jaki opisywałem po teście Kii Optimy 1.6 180 KM, czyli coś, co dla specjalistów od oprogramowania jest kwestią 15 minut pracy i dopisanie jednej-dwóch linijek kodu w oprogramowaniu systemu ESP.
Poza tym mam do tego auta tylko jedno poważniejsze zastrzeżenie: ergonomia nadal nie dorasta do europejskich standardów. Nie żeby się tu siedziało źle – ale nie wypada… Nie uchodzi!