Lexus UX

Avatar Maciek Pertynski | 12/09/2018 3909 Views 1 Like 5 On 15 Ratings

3909 Views 5 On 15 Ratings Rate it

Piękny sposób na zrobienie sobie wrogów

Jeszcze wcale nie tak dawno sam bym na siebie popatrzył z politowaniem za stwierdzenie, że chciałbym mieć Lexusa. Ale nic na to nie poradzę: auta tej marki w ciągu ostatnich dwóch lat zaczęły robić wrażenie, jakby szefostwo marki (bo jednak nie koncernu Toyoty wciąż…) powiedziało swoim inżynierom, żeby po prostu robili najlepsze auta, jakie można, nie oglądając się na księgowych. Efekty są niesamowite. RX, ES, LS, LC – To wszystko auta na niewyobrażalnie wyśrubowanym poziomie. Pewnie, jedne są bardziej sportowe, inne bardziej luksusowe, ale z całą pewnością nie są to już samochody, które są w stanie zapamiętać tylko marketingowcy Lexusa i najbardziej zatwardziali fani marki. Wręcz przeciwnie – one zaczęły drastycznie zapadać w pamięć INNYM marketingowcom i fanom INNYCH marek…

Ale to, co na rynek wjeżdża teraz, jest już paskudnym numerem. Bo OK, tylko dwie motoryzacji, tylko benzynowe silniki wolnossące lub hybrydy, ale samochód po prostu fantastyczny! Rewelacyjnie precyzyjny, sprężysty, a komfortowy, wyciszony, zrywny, znakomicie wykończony (choć w testowanej wersji przedprodukcyjnej wciąż łatwo tu znaleźć „materiały zastępcze”), zapewniający wyśmienitą ergonomię i niesłychanie pewne, sportowe prowadzenie. UX to najpaskudniejszy numer, jaki można było wyciąć Szwedom i Niemcom… A wygrywamy na tym tylko my – klienci!


3909 Views 5 On 15 Ratings Rate it