Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/pertynst/domains/pertyn.com/public_html/wp-content/themes/vlogger/functions.php on line 978

Lexus LS 500 `2018

Avatar Maciek Pertynski | 15/12/2017 59 Views 0 Likes 0 Ratings

59 Views 0 Ratings Rate it

Nieoczekiwana zmiana ról

O ile Lexus LC był ciężkim szokiem dla wszystkich testujących, bo okazał się tak prawdziwym autem GT, jakie można sobie tylko wyobrazić (czyli samochodem sportowym, ale przede wszystkim szlachetnym i dostojnym, nie do szpanowania, a pokazującym klasę właściciela), o tyle nowy LS to senny koszmar wielkich producentów wielkich limuzyn. Po raz co najmniej trzeci…

Przypomnę: w 2007 r. jeden z poprzedników tego modelu, nazywający się Lexus LS 460, został Światowym Samochodem Roku, ponieważ był tak nieprawdopodobnym trendsetterem i nośnikiem najnowszych technologii oraz rozwiązań użytkowych, że Niemcy (umówmy się, tylko oni się liczą w klasie Lux) znów zapadli na rozstrój żołądka – zupełnie jak w 1989, gdy pierwszy Lexus LS wymusił na trzech germańskich oprawcach zarzucenie leniwych zabaw techniką rodem z lat 60. i przeniósł cały ten segment od razu w XXI wiek na 11 lat przed przełomem stuleci. Nic dziwnego, że psychiatrzy mają chyba nawet jednostkę chorobową diagnozowaną u prezesów Audi, BMW i Mercedesa – Lexusiensis acuta. To stan, w którym pacjent nagle zdaje sobie sprawę, że ostatnie 10 lat jego życia było ułudą i oszustwem.

W tym przypadku chodzi o nieco więcej niż 10 lat, bo bezpośredni poprzednik nowego LS-a był „tylko” znakomity. Nie był natomiast rewolucyjny i nie stanowił przełomu. A ten – jak modele z 1989 i 2007 r. – znów jest. I nie oszukujmy się: Niemców będzie bolało.

Nie będę się mądrzył na temat designu karoserii (staram się to robić jak najrzadziej, bo to indywidualna sprawa gustu), ale nie da się ukryć: w przeciwieństwie do niemieckich modeli, Lexus LS w każdej kolejnej odsłonie różni się od swych poprzedników oraz od swych mniejszych braci. A wbrew pozorom to rzadkość w świecie, w którym designerzy mają za podstawowe zadanie stworzyć „rodzinne podobieństwo” i zachować jak najwięcej z poprzedniej stylistyki, żeby klienci się nie przestraszyli nowości i nie uciekli. Ale generalnie wygląda na to, że Toyota i Lexus przestały się bać swej inności. W przypadku LS-a ta inność jest nie tylko wyrazista, ale i wręcz dobitna. A przy tym jakimś cudem od razu widać, że to LS i że niesie taki sam ładunek prestiżu, jak poprzednik. I jego poprzednik. I poprzednik poprzednika.

Za to wnętrze – stworzone wedle tej samej zasady, co wnętrze modelu LC, a więc z wykorzystaniem zdolności i cierpliwości najlepszych rzemieślników-artystów pracujących dla cesarskiego dworu japońskiego – po prostu rzuca na kolana. Opisanie jakości wykończenia, precyzji, staranności i cierpliwości wykracza daleko poza moje możliwości. I chyba nie ma sensu. To trzeba zobaczyć samemu. Zdjęcia pokazują co-nieco, ale brak im zapachu i dotyku. W każdym razie BMW i Mercedes – mimo że przecież nie są takie znów ostatnie – odpadają w przedbiegach (z A8 jeszcze nie miałem do czynienia, więc nie wymieniam). W dodatku w Lexusie nic nie śmie skrzypnąć, żebyśmy nie wiem jak naciskali czy szarpali.

Luksus otoczenia pasażerów i kierowcy to temat-rzeka. Generalnie nawet najbardziej wybredni klienci nie znajdą tu nic, co by naruszało ich wypielęgnowane nad-poczucie nad-wartości. Tylko multimedia – jak w LC – pozostają piętą achillesową. Na szczęście jest tu system audio Marka Levinsona, który ma wszystkie inne samochodowe systemy audio pod sobą. Dosłownie…

Jedzie się tym niebywale komfortowo, ale – co usiłowałem przekazać w filmie – nie ma to nic wspólnego z fruwaniem na chmurce, z odcinaniem pasażerów od rzeczywistości. Owszem, akustycznie są odcięci. Klimatycznie też. Ale jazda jest jazdą, nie lotem. W dodatku, co mnie naprawdę zachwyciło, ten samochód prowadzi się jak luksusowy sportowiec. Znakomity układ kierowniczy, wspaniałe hamulce, fenomenalny feedback ze strony zawieszenia, doskonałe posłuszeństwo wobec poleceń kierowcy. I pokonywanie zakrętów niczym coś, co jeden z najważniejszych rywali wpisał sobie na sztandary mniej więcej 50 lat temu: jak SPORTOWA LIMUZYNA. Podobne wrażenia w tej klasie wielkościowej dawało tylko Audi S8, ale tu jest wygodniej.

No i tu właśnie docieramy do tytułowej nieoczekiwanej zmiany ról: nowy Lexus LS jest nowym symbolem sportowej limuzyny klasy luksusowej. I nowym liderem jakości wykończenia wnętrza.

Kłaniam się tej japońskiej rewolucji czapką do ziemi, po polsku…


59 Views 0 Ratings Rate it