Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/pertynst/domains/pertyn.com/public_html/wp-content/themes/vlogger/functions.php on line 978

Lexus LS 500 `2018

Avatar Maciek Pertynski | 15/12/2017 62 Views 0 Likes 0 Ratings

62 Views 0 Ratings Rate it

Nieoczekiwana zmiana ról

O ile Lexus LC był ciężkim szokiem dla wszystkich testujących, bo okazał się tak prawdziwym autem GT, jakie można sobie tylko wyobrazić (czyli samochodem sportowym, ale przede wszystkim szlachetnym i dostojnym, nie do szpanowania, a pokazującym klasę właściciela), o tyle nowy LS to senny koszmar wielkich producentów wielkich limuzyn. Po raz co najmniej trzeci…

Przypomnę: w 2007 r. jeden z poprzedników tego modelu, nazywający się Lexus LS 460, został Światowym Samochodem Roku, ponieważ był tak nieprawdopodobnym trendsetterem i nośnikiem najnowszych technologii oraz rozwiązań użytkowych, że Niemcy (umówmy się, tylko oni się liczą w klasie Lux) znów zapadli na rozstrój żołądka – zupełnie jak w 1989, gdy pierwszy Lexus LS wymusił na trzech germańskich oprawcach zarzucenie leniwych zabaw techniką rodem z lat 60. i przeniósł cały ten segment od razu w XXI wiek na 11 lat przed przełomem stuleci. Nic dziwnego, że psychiatrzy mają chyba nawet jednostkę chorobową diagnozowaną u prezesów Audi, BMW i Mercedesa – Lexusiensis acuta. To stan, w którym pacjent nagle zdaje sobie sprawę, że ostatnie 10 lat jego życia było ułudą i oszustwem.

W tym przypadku chodzi o nieco więcej niż 10 lat, bo bezpośredni poprzednik nowego LS-a był „tylko” znakomity. Nie był natomiast rewolucyjny i nie stanowił przełomu. A ten – jak modele z 1989 i 2007 r. – znów jest. I nie oszukujmy się: Niemców będzie bolało.

Nie będę się mądrzył na temat designu karoserii (staram się to robić jak najrzadziej, bo to indywidualna sprawa gustu), ale nie da się ukryć: w przeciwieństwie do niemieckich modeli, Lexus LS w każdej kolejnej odsłonie różni się od swych poprzedników oraz od swych mniejszych braci. A wbrew pozorom to rzadkość w świecie, w którym designerzy mają za podstawowe zadanie stworzyć „rodzinne podobieństwo” i zachować jak najwięcej z poprzedniej stylistyki, żeby klienci się nie przestraszyli nowości i nie uciekli. Ale generalnie wygląda na to, że Toyota i Lexus przestały się bać swej inności. W przypadku LS-a ta inność jest nie tylko wyrazista, ale i wręcz dobitna. A przy tym jakimś cudem od razu widać, że to LS i że niesie taki sam ładunek prestiżu, jak poprzednik. I jego poprzednik. I poprzednik poprzednika.

Za to wnętrze – stworzone wedle tej samej zasady, co wnętrze modelu LC, a więc z wykorzystaniem zdolności i cierpliwości najlepszych rzemieślników-artystów pracujących dla cesarskiego dworu japońskiego – po prostu rzuca na kolana. Opisanie jakości wykończenia, precyzji, staranności i cierpliwości wykracza daleko poza moje możliwości. I chyba nie ma sensu. To trzeba zobaczyć samemu. Zdjęcia pokazują co-nieco, ale brak im zapachu i dotyku. W każdym razie BMW i Mercedes – mimo że przecież nie są takie znów ostatnie – odpadają w przedbiegach (z A8 jeszcze nie miałem do czynienia, więc nie wymieniam). W dodatku w Lexusie nic nie śmie skrzypnąć, żebyśmy nie wiem jak naciskali czy szarpali.

Luksus otoczenia pasażerów i kierowcy to temat-rzeka. Generalnie nawet najbardziej wybredni klienci nie znajdą tu nic, co by naruszało ich wypielęgnowane nad-poczucie nad-wartości. Tylko multimedia – jak w LC – pozostają piętą achillesową. Na szczęście jest tu system audio Marka Levinsona, który ma wszystkie inne samochodowe systemy audio pod sobą. Dosłownie…

Jedzie się tym niebywale komfortowo, ale – co usiłowałem przekazać w filmie – nie ma to nic wspólnego z fruwaniem na chmurce, z odcinaniem pasażerów od rzeczywistości. Owszem, akustycznie są odcięci. Klimatycznie też. Ale jazda jest jazdą, nie lotem. W dodatku, co mnie naprawdę zachwyciło, ten samochód prowadzi się jak luksusowy sportowiec. Znakomity układ kierowniczy, wspaniałe hamulce, fenomenalny feedback ze strony zawieszenia, doskonałe posłuszeństwo wobec poleceń kierowcy. I pokonywanie zakrętów niczym coś, co jeden z najważniejszych rywali wpisał sobie na sztandary mniej więcej 50 lat temu: jak SPORTOWA LIMUZYNA. Podobne wrażenia w tej klasie wielkościowej dawało tylko Audi S8, ale tu jest wygodniej.

No i tu właśnie docieramy do tytułowej nieoczekiwanej zmiany ról: nowy Lexus LS jest nowym symbolem sportowej limuzyny klasy luksusowej. I nowym liderem jakości wykończenia wnętrza.

Kłaniam się tej japońskiej rewolucji czapką do ziemi, po polsku…


62 Views 0 Ratings Rate it

Search
Watch Later
Share on facebook
Share on twitter
Share on googleplus
Share on pinterest
Share on facebook
Share on twitter
Share on googleplus
Share on pinterest
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later