Ile trzeba wypić?
Ja wiem, że o gustach się nie dyskutuje, ale ten samochód tak dalece łamie uzusy i uzansy, że wolno. Więc: w środku to jeden z najpiękniejszych, najbardziej eleganckich SUV-ów, jakie wypuszczono na rynek. Za to na zewnątrz, przy zachowaniu tej samej bryły, którą tak zachwycająco wykorzystał Hyundai w modelu Palisade, otrzymujemy coś, co mogło się narodzić tylko w chwili, gdy szef caaaaałej firmy przyjął o kieliszeczek za dużo (albo może o 3/4 l za dużo?) i sam dorysował lampy, grill etc. – i nie było w Kii nikogo, kto by się odważył mu powiedzieć, że to wygląda jak koreańska karykatura auta rodem z japońskiego anime Manga, a nie jak w przypadku Hyundaia – jak amerykański krążownik narysowany przez najlepszego europejskiego artystę.
No więc jedyne, co mogę podpowiedzieć, to – jak kiedyś w poradach przedmałżeńskich w Wielkiej Brytanii – „Dziecko, zamknij oczy i myśl o Anglii”. A w przekładzie na język samochodziarzy – patrz na swoje buty i podnieś wzrok dopiero jak wsiądziesz do kabiny. A wtedy możesz już tylko się zachwycać.
Serio. Kokpit jest bajeczny. Zresztą całe auto jest świetne, szczególnie że ma normalny napęd – porządny wolnossący silnik V6 3.8 o mocy niemal 300 KM, świetną automatyczną skrzynię AT8 i naprawdę superkomfortowe nastawy zawieszenia. 5, 6 lub 7 miejsc i jeszcze za 3. rzędem spory bagażnik – znakomicie! Właściwie wszystko byłoby super, gdyby nie…
Hyundai Palisade. Bo on ma może nieco brzydszy kokpit (szczególnie te cholerne niebieskie podświetlenia), ale za to jest lepszy.
No i ładniejszy!