Infiniti Q60 2.0t
Bez pomysłu na dokończenie
Auto piękne, auto eleganckie, auto wyjątkowe – a zarazem rozczarowujące. Przyznajmy od razu: rozczarowujące nie ze względu na konieczność dopłacania za znakomite opcje, bo to w plasie premium oczywista oczywistość, ale ze względu na fakt, że zrobiwszy samochód o tak wielkim potencjale, Infiniti jakby straciło zapał do dokończenia dzieła i zajęło się robieniem silnika V6 3.0t o mocy 405 KM. Oczywiście, Q60 z tym większym silnikiem jest bliskie boskości, ale i tak pozostała mu ta sama wada, którą ma słabszy wariant: skrzynia automatyczna, której oprogramowania nie zmieniono od 10 lat. Bo powstała jako wówczas ósmy cud świata w Mercedesie pod nazwą 7 G-Tronic (była m.in. pierwszą przekładnią hydrokinetyczną zdolną „zrzucić” 4 biegi naraz podczas kickdownu) – ale teraz jej jedynym użytkownikiem jest Infiniti i… I używa jej tak, jakby samo nie umiało stworzyć nowoczesnego oprogramowania sterującego. Niestety, w Q60 2.0t identyczna sytuacja jest z silnikiem, który także pochodzi z Mercedesa i także nie został w najmniejszym stopniu dostosowany przez Infiniti do nowego zastosowania. I pracuje sobie dokładnie tak samo, jak gdy po raz pierwszy Mercedes go zamontował wiele lat temu w jednej z najbardziej rozczarowujących wersji klasy C. Czyli – znów – ma oprogramowanie jak laaaaata temu.
W efekcie dostajemy wspaniałe, sportowe auto o układzie jezdnym zdolnym udźwignąć i 600 KM, o układzie kierowniczym jak z programu kosmicznego, o wykończeniu wzorcowym dla premium i wspaniałym wyposażeniu, ale niewiele odbiegającym od tego, co kiedyś określano „Ale to jeździ na pedały czy sprężynę?”
To aż boli.
Infiniti Q60 folder i dane techniczne