Hyundai i10 1.2 Style
Nie zawsze musi być kawior…
W czarującej powieści Johannesa Mario Simmela, od której zapożyczyłem tytuł, główny bohater – wybitny znawca kuchni i kobiet – dowodził w każdym rozdziale, że niepotrzebne są najdroższe i najbardziej wykwintne składniki, by stworzyć wspaniałe danie. Ale tu tytuł właściwie powinien tu brzmieć „I kawior może nic nie pomóc”. Bo i10 – w towarzystwie swych iście znakomitych pod niemal każdym względem braci z wyższych klas – poza logotypem i marką oraz warunkami gwarancyjnymi niewiele ma w sobie tych cech, za które i20 czy i30 są kochane i kupowane.
Owszem, jest znakomicie wykonany w sensie spasowania i solidności montażu, do czego obie marki koncernu Hyundaia dawno już nas przyzwyczaiły, ale nie imponuje ani wyposażeniem, ani ceną, ani – z czym Koreańczycy miewali bardzo poważne problemy i o czym, wydawało się, możemy już zapomnieć – ergonomią. Na filmie widać, że jeśli kierowca nie jest filigranową dziewuszką, będzie mieć problemy z podłokietnikiem w drzwiach, który po prostu staje na drodze lewego łokcia, gdy kręci się kierownicą w lewo. Nawet jeśli się o tym pamięta i dba, by nie trafić się w nerw, nie ma szans, by w sytuacji nagłego manewru, przy działających przeciążeniach bocznych, gdy się przechylimy w lewo, nie skonfrontować się z tym problemem. A jest on nie do uniknięcia i – jak to powiedziałem w filmie – nie ma to związku ani z posiadaniem brzucha, ani z czepialstwem. Nie trzeba być Pudzianem, by nie mieć miejsca na łokieć.
I to wszystko w dodatku naprawdę dużo kosztuje.
Tak, Hyundai zdążył mnie rozbestwić. Do tej pory każdy samochód tej marki okazywał się przemyślany w każdym aspekcie i nawet jeśli ceny nie mają już nic wspólnego z dumpingiem, to towar jest wart swych pieniędzy. A jednak nie zawsze może być kawior – ten samochód na pewno nie jest tak wykwintnym daniem, jak te, do których się przyzwyczailiśmy w restauracji pn. Hyundai. Szkoda, ale po naprawdę wysokiej klasy (choć niekoniecznie wykwintną) zakąskę w segmencie A trzeba pójść do innego szefa kuchni.