Audi R8, A8 i RS 6 Avant: nie wszystkie święta są radosne

Avatar Maciek Pertynski | 26/01/2015 23 Views 0 Likes 5 On 1 Rating

23 Views 5 On 1 Rating Rate it

rs6140011Audi produkuje samochody, które chyba są najbliższe mojemu pojęciu perfekcjonizmu w podejściu do konstruowania. Oczywiście, nie wszystko w nich jest doskonałe, ale są doskonałości niezwykle blisko. Dlatego właściwie każdy test samochodu tej marki jest dla mnie swego rodzaju świętem, w czasie którego mogę się napawać niespotykaną w innych markach jakością wykończenia (na wyższym poziomie jest tylko Lexusa LS, ale to odrębna kategoria – odsyłam do swojego opisu tu), starannością spasowania kokpitu, solidnością każdego fragmentu auta, wspaniałym komfortem i znakomitością konstrukcyjną. Tylko kwestia ergonomii użytkowej (anatomiczna jest fenomenalna!) to kategoria, w której mam zastrzeżenia do Audi: dobrze by było, gdyby twórcy systemu multimedialnego oraz sterowania funkcjami samochodu (MMI) sięgnęli po filozoficzno-funkcjonalną „brzytwę Ockhama”. Czyli uznali – jak np. genialni twórcy designu kokpitów Audi A1, A3 i TT – że „mniej to więcej”. Ale i tak MMI jest drugim najlepszym systemem tego typu na świecie po beemwowskim iDrive. Chociaż… Volkswagenowski system Discover Pro jest blisko.

a8130007Ale poza tym – jak powiedziałem wyżej, każdy kontakt z Audi to święto. No, przynajmniej prawie każdy… W sumie mniej świątecznie odebrałem tylko trzy testy modeli z Ingolstadt, każdy z innego powodu.

audi_r8_tor_poznan_2981Pierwszy – z przyczyn technicznych: wydane do testu auto nie nadawało się do jazdy, co umknęło serwisowi, a co na szczęście dostrzegłem praktycznie natychmiast po wyjeździe na Obwodnicę Warszawy, jeszcze zanim wcisnąłem prawy pedał w podłogę. Spuśćmy zasłonę, w końcu wszyscy jesteśmy ludźmi i nie róbmy wielkiej afery z braku jednej śruby mocującej wahacz w zawieszeniu mogącego się rozpędzić do przeszło 300 km/h Audi R8 V10… Ważne że element, który w tym teście miałem przetestować – nowa wersja automatycznej skrzyni r tronic – okazał się co najmniej tak dobry, jak to Audi obiecywało. Wspaniała konstrukcja, o niebo lepsza od poprzedniczki.

a8130004Drugi – z przyczyn po prostu awarii ogumienia. Nie żeby to była siła wyższa, jeszcze kiedyś porozmawiam sobie z kolegami odpowiedzialnymi za zakatowanie przednich opon w Audi A8 4.2 TDI – i niezgłoszenie tego faktu w serwisie, w wyniku czego test zakończył się niemal natychmiast na parkingu serwisu Audi/Volkswagen w Piasecznie. Zupełnie nieprawdopodobne było w tym wszystkim, że A8 ma tak fenomenalne zawieszenie, tak genialną pneumatykę resorowania, że dopóki nie musiałem mocno skręcić, nic nie wzbudziło nawet moich podejrzeń. A przecież testowe A8 miało koła 20-calowe, więc brak powietrza w oponach powinien spowodować pewne zachowania. Ale nie spowodował – w kategorii superluksusowych aut Audi A8 jest w moich oczach szczytem szczytów, bo poza rozpasanym komfortem imponuje zupełnie niesłychanym poziomem inżynierskim.

rs6140005Trzeci z tych nie-do-końca-świątecznych testów dotyczył Audi RS 6 Avant. Wyczekiwanego. Wymarzonego. Wyśnionego niemal. Umówmy się: od wielu lat kilku spośród naprawdę najlepszych producentów świata usiłuje zrobić wyczynowe auto klasy wyższej stanowiące realną konkurencję dla tego modelu Audi – bez wszakże sukcesów. Powstały już konstrukcje mocniejsze i szybsze (Mercedes E 63 AMG S 4Matic kombi), powstały dynamiczniejsze (Porsche Panamera Turbo S), ale nie ma drugiego samochodu, który w tak doskonały sposób łączyłby ogromną moc, supersportowe osiągi, znakomite prowadzenie, komfort, luksus, rodzinną funkcjonalność i poziom techniczny oraz designerski. No, po prostu nie ma.

rs6140002No więc wreszcie się doczekałem. W dodatku w dzień wypadu na konferencję prasową w Kielcach, więc z doskonałym pretekstem, by wyskoczyć trochę dalej i – ehem – nieco żwawiej…

Niestety, pogoda była tak obrzydliwa, jak tylko można sobie to wymarzyć. Aż trudno uwierzyć, że był środek maja, bo wiało, waliło żabami, niebo było ołowiane, generalnie jak koniec listopada, a i to brzydkiego. Ohydna, depresyjna aura, ani cienia nastroju do świętowania. A już o robieniu jakichkolwiek zdjęć w ogóle nie było mowy.

rs6140014Ale w trasę ruszyłem i… natychmiast poczułem się cudownie odcięty od całego tego obrzydlistwa pogodowego. Otulony przez wspaniałe otoczenie stworzone przez designerów i inżynierów, sprawiające, że szybko odzyskałem wiarę w ludzkość i chęć do zabawy w kierowcę. Co wpędziło w czarną depresję kolegę Mateusza Klimka, który najwyraźniej żywił jakieś nadzieje, że skoro już jedziemy razem i ja jestem w podłym nastroju, to może…

rs6140006No więc nie. RS 6 genialnie poprawia nastrój. Powinno się stosować takie lekarstwa zamiast Prozacu. Boczne podmuchy zdolne zerwać dach z domku, ulewa, strumienie wody na skądinąd znakomitej trasie Warszawa-Radom – wszystko to zamiast mnie atakować, po prostu mnie omijało, jakbym to tylko obserwował. Żadnego szarpania kierownicą, walki z autem o pozostanie na jezdni, fenomenalna szybkość i zwinność, doskonale działające hamulce, które kompletnie lekceważyły wysiłki przyrody, by mi popsuć przyjemność z jazdy… W dodatku jadąc z w miarę stała prędkością, ten potwór zadowalał się jakimiś niesłychanie małymi (jak na swą monstrualną moc 560 KM) ilościami paliwa rzędu średnio 10,6 l/100 km.

Dopiero w Kielcach auto pokazało, co potrafi (a raczej, czego nie potrafi): system nawigacji zgubił się zupełnie i usiłował zgubić także nas, wpuszczając nas np. pod prąd albo każąc skręcać w nieistniejące ulice. Jak słusznie (?) zauważył później red. Piotr R. Frankowski, w Kielcach się nie używa nawigacji – Kielce się zna. Ale ja niegodnym… W każdym razie miejsce konferencji znaleźliśmy i zrobiliśmy odpowiednie wrażenie na parkingu, odbierając różne hołdy wygłaszane przez zaciśnięte z zawiści zęby przez kolegów, którzy dojechali jakimiś nieistotnymi innymi autami.

Z różnych przyczyn musiałem jeszcze tej samej nocy być z powrotem w domu, a pogoda pokazała, że dotychczasowa aura wcale nie była szczytem możliwości. Warunki były na jazdę 30-40 km/h z oczami wytrzeszczonymi non-stop. Czyli jakieś 7 godzin do Warszawy. I wtedy przypomniałem sobie, że testowe Audi ma na wyposażeniu tzw. Asystenta Jazdy Nocnej. Czyli kamerę „widzącą” w podczerwieni, z której obraz wyświetlany jest między zegarami, na całkiem sporym ekranie. W dodatku system ten „postrzega” wszelkie elementy żywe, a co najmniej ruchome, i jeśli są w obszarze drogi lub do niej zmierzają, zaznacza je, podświetlając je na ekranie na żółto, nie pozwalając kierowcy ich nie zauważyć. A jeśli jakiś obiekt jest na samej jezdni, „na kursie kolizyjnym”, zostaje podświetlony na czerwono, a z głośników wydobywa się ostrzegawczy brzęczyk. Cudo! Szczególnie w połączeniu z aktywnym tempomatem, który pilnuje odstępów od poprzedników, i systemem wykrywającym ryzyko kolizji, który sam hamuje, jeśli to konieczne, a kierowca nie reaguje.

21 A6 FussgaengerCzy muszę tłumaczyć, co było dalej? Przejechałem ponad 100 km drogi ekspresowej w strasznych warunkach pogodowych, wpatrzony w ekranik, bezkarnie i bezpiecznie utrzymując stałą prędkość ok. 110 km/h i niemal zupełnie zrelaksowany dotarłem do domu tuż po północy – choć optymistycznie zakładałem jakieś 3 godziny więcej na podróż.

Było wspaniale, ale nawet tak znakomite doznania nie są w stanie zastąpić kilkugodzinnego świętowania w warunkach, w których można choć trochę wykorzystać gigantyczne stado koni pod maską i boski napęd quattro. Ale może jeszcze kiedyś się uda…


23 Views 5 On 1 Rating Rate it