&feature=youtu.be
Świetnie, świetnie… Trzy plus!
Tak miał w zwyczaju traktować uczniów tzw. „Pszczółek”, mój nauczyciel fizyki w szkole podstawowej, gdy klepali odpowiedzi, nie próbując rozumieć tematu. Odnoszę wrażenie, że taka sama ocena słowna należy się Hondzie (Acura to jej luksusowa marka). Wszystko jest niby znakomicie, ale ognia w tym aucie „tyle, co trucizny w zapałce”. Podążając za idiotycznymi wymogami kompletnie nierozumiejących mechaniki i techniki legislatorów, Honda zamontowała w tym dużym, luksusowym SUV-ie silnik i napęd pasujące do auta kompaktowego – najwyżej klasy średniej. I z pojazdu zapowiadającego się wręcz znakomicie, świetnego jakościowo i technicznie, wyszedł mieszaniec: wielkie auto z małym silnikiem. Nie, nie aż tak chybione, jak Honda CR-V na rynek Europejski, gdzie zamontowano silnik 1.5, ale per saldo niewiele lepsze. Tej wielkości (klasa średnia) SUV-y powstały z myślą o silnikach benzynowych 3.0 V6 lub dieslach 2.0-2.2. Wówczas mają porządne napędy, na cztery koła, i porządną dynamikę. W tym aucie silnik – choć naprawdę mocny – jest zaledwie wystarczający. I to psuje świetny efekt całości.
Bo to i świetne wykończenie, i znakomite wyposażenie, i ergonomia bez zarzutu… I tylko nie ma czym jechać.