https://www.youtube.com/watch?v=3eHn_HoQMLY&feature=youtu.be
Wspaniałe rozwinięcie
Pierwsza generacja była szokiem dla rynku i rywali – a druga „dopieściła” wszystkie najlepsze cechy pierwszej i dodała kilka nowych, jeszcze bardziej kopiących konkurencję. Wspaniały design, genialne wykończenie i jedyny (dla mnie przynajmniej) system sterowania funkcjami pokładowymi oparty o wyświetlacze dotykowe, który jest na tyle intuicyjny i rozsądny, by go polubić. Evoque, mimo natychmiastowych skojarzeń z „Posh” Spice (Victorią ze Spice Girls, obecną panią Beckham), która wprowadzała pierwszego Evoque'a na rynek jako ambasadorka modelu, jest jednak bardzo na poważnie samochodem wszechstronnym, prawdziwym Range Roverem. Nie przestraszy się nawet poważnego off-roadu, bo choć nie ma tu ani reduktora, ani skrzyni pośredniej, genialni znawcy tematu jazdy terenowej z Land Rovera skomponowali i zintegrowali tu fenomenalnie sprawny system elektroniczny, wykorzystujący do maksimum wielkie koła i duży prześwit, by ten superelegancki, luksusowy i wyśmienicie wykończony samochód dorastał do legendy marki.
I dorasta. Ale dorasta także do jej legendy Range'a jako auta dla arystokracji. Choć pewne wady ma – i to takie, których mieć nie powinien: zbyt wielka, koszmarnie niewygodna i niczym nieuzasadniona kierownica oraz zbyt nerwowe na krótkich nierównościach zawieszenie to nie są rzeczy, z jakimi powinien się borykać nabywca auta kosztującego minimum 150 000 zł – a w przypadku testowanego egzemplarza, wciąż dość odległego od końca skali, 340 000 zł…
Niemniej uważam, że ten bardzo „posh” samochód pokazuje jednocześnie rywalom, jak powinno się wykańczać wnętrza, jaka powinna być jakość auta, jeśli chce się szermować określeniem „premium”.