&feature=youtu.be
Kia zaczyna rozdawać karty…
ProCeed jeszcze pół roku temu oznaczał po prostu 3-drzwiową wersję Ceeda. Owszem, usportowioną, ale tak naprawdę nikomu nie kojarzącą się z jakimkolwiek sportowym charakterem. Nowy ProCeed to auto kompletnie inne, tzw. trzecia droga, „shooring brake” po nowemu – po nowemu, bo oryginalnie oznaczał auto takie, jak Volvo P1800, czyli coupe, ale z jakby zasygnalizowanym bagażnikiem kombi, więc razem 3-drzwiowe półkombi. Od czasu, gdy Mercedes stworzył CLS-a w wersji kombi i nazwał go Shooting brake, wszystko stanęło na głowie. Ale nowy rodzaj nadwozia „chwycił” i trudno nawet dyskutować z decyzją zarządu Kii, by taki wariant nadwozia zaoferować.
Fakt, że zaoferowali go najpierw w postaci absolutnie obłędnie pięknego prototypu, na który chcieliśmy się wszyscy natychmiast zapisywać, ale niestety rzeczywistość zaskrzeczała i nowy ProCeed (wymienna nazwa z Shooting Brake) jest autem bardzo ładnym ale nie ma w sobie tego włoskiego szaleństwa, którym uwiódł tysiące ludzi samochód koncepcyjny.
Ale nie samym wyglądem auto zdobywa nabywców. A nowy Ceed jest po prostu fantastycznie dopracowanym samochodem. Poczynając od genialnie zestrojonego zawieszenia (na praktycznie identycznym poziomie, jak topowe warianty układów jezdnych – a więc z wielowahaczowym zawieszeniem tylnym – u najlepszych rywali, Foda Focusa i Volkswagena Golfa), poprzez świetne wykończenie, aż po bardzo obfite wyposażenie seryjne i rozsądne ceny. Próby na torze wyścigowym pod Barceloną dowiodły niezbicie, że „zakup” doktora inżyniera Alberta Biermanna z BMW M to jedna z najlepszych inwestycji, jakich dokonał koncern Hyundai-Kia. Przestronne, choć z natury nieco niskie wnętrze i bardzo duży bagażnik oraz świetne fotele (choć ten kierowcy powinien się dawać obniżyć bardziej – w końcu to sportowe auto!) dopełniają obrazu auta, które naprawdę warto mieć.
Jeździłem wersją GT, z 204-konnym benzynowym silnikiem 1.6 Turbo. W praktyce okazał się równie elastyczny i miły w użytkowaniu, jak jego słabsze odmiany znane z Kii Optimy i Sportage oraz Hyundaia Tucson, ale choć znacząco od nich mocniejszy, zaimponował niezwykle skromnym apetytem na paliwo: o ile w wymienionych autach średnie spalanie wynosiło w moich testach między 10 a 11 l/100 km, w ProCeedzie wyszło mi 7,2!!!
Reasumując, kolejny wspaniały samochód od Kii, która jeśli tak dalej pójdzie, stanie się jednym z najważniejszych graczy na rynku.