https://www.youtube.com/watch?v=aE_G6Z3kOL0&feature=youtu.be
La Scala?
Nie! Zdecydowanie nie! Nie ma mowy, by to auto uznać za jakąkolwiek ikonę stylu. Jest poprawna, jest czysta stylistycznie, a przede wszystkim do bólu praktyczna. Czego przejawem jest przede wszystkim fakt, że atakując jako pierwszy „pełnoprawny” kompakt marki klasę C, z marszu rozbija argumenty rywali, oferując największy bagażnik i niesłychanie dużo przestrzeni na nogi pasażerów na kanapie.
Ale nawet jeśli podczas pierwszych jazd tym modelem na początku kwietnia byłem pod ogromnym wrażeniem jego dopracowania i przygotowania do ofensywy, musiałem zrewidować swój nań pogląd, zrelatywizować go, bo w ciągu ostatnich 5 miesięcy bardzo wiele się działo na rynku i Scala nikomu już nie zaimponuje – przynajmniej nie aż tak bardzo, jak w kwietniu. Konkurencja zaoferowała (w tych samych granicach cenowych i zbliżonych, obfitych specyfikacjach!) samochody o wiele atrakcyjniejsze wizualnie, bardziej emocjonalne, a nawet i czasem praktyczniejsze. Ale przede wszystkim samochody rzeczywiście w pełni kompaktowe – oparte konstrukcyjnie na płytach podwoziowych samochodów segmentu C. Mowa oczywiście przede wszystkim o Kii i Toyocie, bo Hyundai i Ford znane były już wcześniej – i nawet jako tak „przestarzałe”, nie dałyby się pokonać Skodzie. Nie, bo Skoda… nie jest kompaktem!
Czesi wciąż się nie doprosili u firmy-matki pozwolenia na frontalny atak w stylu Seata Leona (zresztą zapewne w związku z niewątpliwym sukcesem rynkowym hiszpańskiego kompaktu, który najzwyczajniej w świecie skanibalizował klientów Golfowi). Oparty na kompaktowej platformie model Octavia jest de facto niemal klasą średnią, a prawdziwie kompaktowe Skody – Roomster i Yeti – w tym towarzystwie się nie liczą. Więc Skoda sięgnęła po mniejszą platformę, tę od Polo et consortes, i rozdymając ją do granic rozciągliwości, zabudowała ją autem o rozmiarach z grubsza typowych dla kompaktu.
Wyszło owszem, naprawdę dobrze. Ale o ile w pierwszych jazdach po Chorwacji dokonany przez Skodę dobór dróg sprawił, że właściwie wszystko się testującym podobało, o tyle codzienność w Warszawie i okolicach pokazała, że zawieszenie rodem z Fabii (no, powiedzmy!) to za mało – tak samo było z Rapidem, ale Scala jest od Rapida o wieeeeeele droższa! Że resorowanie głośno protestuje, gdy Scalę zmusza się do żwawej jazdy po drogach klasy C, zaś jazda po autostradzie czy obwodnicy wymaga ciągłej uwagi, bo auto jest paskudnie podatne na powiewy boczne.
A w dodatku silnik 1.5 TSI o mocy 150 KM wcale się tu nie zachowuje, jakby miał 150 KM, a najwyżej ze sto. To chyba kwestia przełożeń – ten sam błąd Skoda zrobiła w Karoqu, który z poprzednikiem 1.5 TSI (1.4 TSI 140 KM) nie chciał przyspieszać bez redukcji o dwa biegi.
Reasumując – z pewnością bazowe wersje Scali będą doskonałym nabytkiem dla flot. Ale dla nieco bardziej świadomych użytkowników kompaktów – już niespecjalnie.