Można? Można! A może nawet trzeba?
Niewiele jest pochwał, których nie wygłosiłem pod adresem Renault, kiedy zapoznałem się z tym autem. Jest jeszcze lepiej wykończone niż Clio nr 5, nad którym się roztkliwiałem pół roku temu. Jest dopracowane, przemyślane, pojemne, ergonomiczne, bardzo dobrze się prowadzi – a w dodatku otrzymało bodaj czy nie najlepiej skomponowany cennik w skali co najmniej Polski w ciągu co najmniej tego roku. Ma wady, owszem – od 90 km/h w kabinie jest głośno, a zawieszenie robi chwilami wrażenie zbyt twardego. I to chyba tyle… Bo absolutnie nie nazwę wadą faktu, że przy maksymalnym wykorzystaniu możliwości transportowych bagażnika (bez składania oparcia, tylko przez jego przesuwanie) na tylnej kanapie jest miejsce wyłącznie na małe dzieci w fotelikach do lat 3.
Cała reszta jest iście zachwycająca, włącznie z napędem, który nie podał się kastracji unijnych aktywistów – silnik 1.3, za którym nie przepadam w sporych SUV-ach Renault i Nissana czy sporych limuzynach Mercedesa, w tym aucie jest po prostu optymalny. I może mieć 130 lub 155 KM!
Tak jak powiedziałem w filmie, teraz Volkswagen i Skoda mają naprawdę problem!