https://www.youtube.com/watch?v=w0bm4SaT1x0&feature=youtu.be
Po prostu świetny silnik
6 cylindrów w rzędzie, 3,0 l, elektryczny kompresor, dwuślimakowe turbo i „miękka” hybryda w postaci silnika elektrycznego na pasku – czyli wszystko to, o czym petrolhead mógłby w dzisiejszych czasach marzyć plus niewielki ukłon w stronę najnowszych sposobów ekologizacji.
Wspaniały silnik Ingenium najnowszej generacji – miękko, jedwabiście pracujący, świetnie brzmiący i rzeczywiście wykorzystujący elektryczny kompresor do likwidacji dziury turbinowej i „zapowietrzania się” po wciśnięciu gazu – to po prostu święto w dzisiejszych czasach. Rozwija 400 KM i 550 Nm, a w połączeniu z nowoczesną 8-stopniową skrzynią automatyczną czyni jazdę tym wielgachnym, iście imperialnym SUV-em odmianą sesji relaksacyjnej. A kiedy kierowcę otacza ten cały luksus, te wszystkie cudowne materiały, ta przestrzeń, to relaks już jest pełen.
Ale niestety, makabrycznie wielka masa – niemal dwie i pół tony netto – sprawia, że nawet tak wspaniały napęd nie daje rady – oczywiście auto jest bardzo szybkie, ale kiedy usiłujemy wydobyć z niego maksimum, okazuje się, że całym sobą samochód przeciwko temu protestuje. Szczególnie zachowaniami skrzyni, która w normalnym użytkowaniu jest znakomita, ale gdy przychodzi czas na rwanie z kopyta, udaje, że to nie chodzi w ogóle o nią. I rzeczywiste osiągi drastycznie się rozjeżdżają z oczekiwaniami.