Przestańmy wyjadać spod siebie!
Dość zakłamania – przynajmniej w tej dziedzinie…
Z góry przepraszam za bardzo emocjonalne środki wyrazu, ale chyba ktoś to powinien powiedzieć wyraźnie.
Nie ma tu nic do rzeczy moje osobiste zdanie na temat charakteru i działalności Prezydenta Andrzeja Dudy, natomiast dlaczego znów się mam wstydzić za swoje państwo, do cholery?!
No co? Ktoś zaoszczędził na oponach? Do PREZYDENCKIEJ PANCERKI? Jak kiedyś na ogrzewaniu łopat czy czego tam w śmigłowcu, którym wieziono PREMIERA RP? Bo nikt mi nie wmówi (już jakiś czas zajmuję się motoryzacją, sprzętami dla VIP-ów i byłem wożony, i je osobiście prowadziłem, i oglądałem ich produkcję – w tym również opon do nich), że w takim aucie opona może eksplodować, powodując potężne zarzucenie samochodu i wpadnięcie do rowu. Przepraszam za wyrażenie, ale – Nożqrwa!
Proponuję, żeby panowie politycy przestali wreszcie napuszczać na siebie nawzajem „Superekspress” i „Fakt” i natychmiast załatwili kwestię środków transportu dla najważniejszych osób w państwie. Dość pier*olenia o tym, że nie teraz, bo jakieś dzieci nie mają co jeść, bo wydatki na transport i ochronę najwyższych władz w państwie – nawet jeśli ich osobiście nie poważamy czy nie lubimy – to nie jest łaska, którą się załatwia po dopłaceniu emerytom do lekarstw. To jest, do qrwy nędzy, kwestia powagi PAŃSTWA! Nie mówiąc już o tym, że w skali państwa to są grosze, nawet jeśli od ćwierćwiecza ciągle jakaś opozycja (każda po kolei!) i rzucający się na takie niusy jak hieny na ścierwo dziennikarze pewnego typu, nawet jeśli ktokolwiek twierdzi, że to zbrodnia w tak biednym kraju!
Po pierwsze, zbrodnią jest dopuszczanie do sytuacji, w której po raz kolejny przez jakieś głupie błędy lub zbrodnicze zaniedbania, poważnej wielkości kraj w środku Europy, istotny (nawet jeśli się ostatnio sam ośmiesza) członek Unii Europejskiej staje wobec sytuacji, w której jedna z najważniejszych (bez żadnych głupich podtekstów: de iure najważniejsza) osób w Rzeczpospolitej Polskiej jest narażana na wszelkie możliwe negatywne konsekwencje w środku transportu.
Po drugie, nie jesteśmy ani biednym krajem, ani w ruinie. I stać nas na to, żeby nie tylko się nawzajem oskarżać o najgorsze zamiary, ale też by dbać o najważniejszych ludzi.
A przy okazji: mam nadzieję, że widok, który podziwiałem dwukrotnie osobiście, a kilkanaście razy na zdjęciach – widok Prezydenta w jego pancernej limuzynie, ale bez zapiętych pasów bezpieczeństwa – był tylko chwilowy, zaraz po ruszeniu. Bo fizyka jest jednakowa dla wszystkich, czy się jeździ za kierownicą, czy na prawym tylnym siedzeniu, czy w foteliku albo na podstawce.