Peugeot 208 2020 1.2 PureTech 130 EAT8

Avatar Maciek Pertynski | 03/01/2020 269 Views 0 Likes 4.5 On 2 Ratings

269 Views 4.5 On 2 Ratings Rate it

https://youtu.be/2hM-mchgKGw

Będzie bratobójcza wojna…

Pamiętacie jeszcze, jak kilka tygodni temu pisałem ze szczerym entuzjazmem o nowym Oplu Corsa? Śliczne autko, znakomicie zaprojektowane jako maszyna, jako platforma i układ jezdny, a przy tym eleganckie i wygodne. W dodatku z francuskim 3-cylindrowcem nawet w wersji 1.2 100 KM zaskakująco sprawne i kulturalne. Dziś przyszło powiedzieć „sprawdzam!”, bo oto jestem w kabinie technicznego bliźniaka Corsy, Peugeota 208 A.D. 2020.

Pierwsze wrażenia: już na salonie samochodowym w Genewie, gdzie miał premierę, stwierdziłem, że to kolejny hiperprzebój w wydaniu koncernu PSA – tak piękny, jednorodny, zwarty i emocjonalny jawił mi się ten samochodzik. I nie mogłem się doczekać testu – zaciskając kciuki, żeby się nie okazało, jak z aktualnym modelem 508, że „śliczna buzia i piękna figura to jeszcze za mało, by mówić o kobiecie”… Długo musiałem trzymać kciuki, aż wreszcie nadszedł czas na weryfikację.

No i… Właściwie powinienem napisać, że się rozczarowałem. Ale – używając pokrętnej filozofii – POZYTYWNIE, MILE, PRZYJEMNIE się rozczarowałem! Bo auto jest co najmniej równie dobre, jak śliczne, bodaj czy nie jeszcze i ładniejsze, i lepsze niż Corsa. Ale hop-hop! jak mawiał Pepik Wyskoczil w „Szwejku”: nie jest aż tak znów idealnie.

Bo owszem, jeśli się lubi stworzony przez polskiego designera Adama Bazydłę lay-out kokpitu z zegarami ponad maleńką kierownicą (ja bardzo lubię), to ergonomia jest właściwie doskonała. Ale świetne wrażenie – dokładnie jak w Corsie – psują brak regulacji podparcia lędźwiowego nawet w topowych fotelach specyfikacji GT-Line i nieregulowany, a zbyt wysoko umieszczony górny punkt kotwiczenia pasów. Poza tym mam kłopot z najnowszym wcieleniem wirtualnego zestawu zegarów – jest co prawda wyjątkowo udanym pokazem możliwości PSA w dziedzinie tworzenia wyświetlaczy WEWNĄTRZ WYŚWIETLACZA (!!!) i NA WYŚWIETLACZU (!!!!!), ale to już jest „too much of heaven” (przedobrzone). Zbyt mocno angażuje wzrok, zbyt jest zagmatwane – choć samo w sobie imponująco inteligentne i nośne. Tak nośne informacyjne, że aż gdy grzebiąc w ustawieniach znalazłem bazowy, minimalistyczny wariant tego wyświetlacza, jednowymiarowy i płaski w sensie obrazu (pozostałe są nawet i trójwymiarowe, trójpłaszczyznowe!), doszedłem do wniosku, że jakiś on jest taki mało porywający, nic nie daje i wewogle… Ale serio: too much of heaven. Naprawdę. Inna sprawa, że w niższych specyfikacjach wyposażeniowych wyświetlacz jest o wiele prostszy i łatwiejszy do zaakceptowania.

Poza tym jednak kokpit jest tylko i wyłącznie kwestią gustu lub przyzwyczajenia. Fakt, że tym razem wybieram prosty, klasyczny kokpit Opla, ale i tak za maleńką kierownicą Puga czułem się znakomicie – tym bardziej że 130-konna wersja silniczka 1.2 PureTech w połączeniu ze znakomitym i wyśmienicie dopasowanym do charakteru auta i silnika japońskim automatem EAT8 Aisin zapewniają świetną dynamikę i płynność jazdy przy zupełnie znośnym zużyciu paliwa (6,8 w teście) – niemniej równo o litr wyższym od obiecywanego. 

Prowadzenie – super. Posłuszeństwo wobec poleceń kierowcy – znakomite. Osiągi – lepsze od oczekiwanych. No i jeszcze naprawdę wysokiej klasy wykończenie. Razem: 

Nie wiem, co bym wybrał, Opla czy Peugeota. Chyba bym wziął oba…

pug_208_test_61

previous arrow
next arrow


269 Views 4.5 On 2 Ratings Rate it

Search
Watch Later
Share on facebook
Share on twitter
Share on googleplus
Share on pinterest
Share on facebook
Share on twitter
Share on googleplus
Share on pinterest
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later