Przytuliński słodziak wydoroślał, ale…
Juke od 2010 r. jest jednym z najważniejszych graczy w segmencie B – nie dlatego, że sprzedaje się w jakichś oszałamiających liczbach (choć narzekanie byłoby nie na miejscu!), ale ponieważ de facto stworzył własny segment: crossoverów klasy B.
Ogromnie ryzykowny ruch, jakim było wypuszczenie na rynek auta o tak kontrowersyjnym designie, w pełni się opłacił – w świecie ulizanych prymusików-za-wszelką-cenę był niczym objawienie dla każdego klienta, który marzył o posiadaniu auta wyjątkowego, ale nie kosztem sprzedaży nerki. Możliwości indywidualizacji były od początku imponujące, a właśnie o to chodziło: by zaoferować samochód, który da się personalizować za sensowne kwoty, czego efekty będą jednak godne milionów.
Dzisiejszy nowy Juke jest wybitnym dziełem w sensie stylistyki – jest kompletnie inny, zupełnie nowy, a jednak natychmiast wiadomo, że to nowy Juke. A że jest o wiele (o cały numer właściwie) większy? A że jest naładowany nowoczesnymi technologiami? A że jest o wiele wygodniejszy? Na pewno nikt nie będzie z tego tytułu płakał. Myślę, że także wymuszony przez idiotyzmy związane z normami WLTP silniczek (1.0, 3-cylindrowy, jedyny dostępny w tym aucie) nie będzie przyczyną jakiegoś szczególnego darcia szat wśród potencjalnych nabywców – jest wystarczającym napędem, całkiem żwawym i w miarę ekonomicznym, dostępnym w dwóch sensownych wariantach (z manualną i automatyczną skrzynią biegów), a ponieważ nikt tego samochodu nie będzie pożądał jako potencjalnej wyścigówki, a właśnie jako w pełni zindywidualizowanego przytulasa, wystarczy.
W czasie jazdy okazało się, że powstały wedle takich założeń samochód jest zaskakująco dobrze prowadzącym się autem, zaskakująco komfortowo resorującym autem i autem o iście horrendalnym potencjale emocjonalnym, a przy tym prawdziwie już rodzinnym, o bardzo wygodnej i przestronnej kabinie oraz naprawdę dużym bagażniku. Co ciekawe, nie za mały i za słaby silnik był największym problemem użytkowym – a aerodynamika lusterek i przednich słupków, które od 100 km/h po prostu generują bardzo głośne szumy opływowe. A biorąc pod uwagę zarówno dojrzałość konstrukcyjną, jak przestronność i wielkość nowego Juke'a, który de facto jest już pełnoprawnym kompaktem, głupotą byłoby zakładać, że nikt nie będzie wykorzystywać nowego modelu w charakterze pojazdu w trasę. Bo pod każdym innym względem poza brakiem dopracowania komfortu aerodynamicznego jest to świetne auto na każdą okazję. Umożliwiające także zabieranie ze sobą swojego klejnociku na kołach na urlop z dużego dala od domu.
Na okrasę nowego Juke'a bardzo rozsądnie wyceniono, więc niewykluczone, że właśnie wjechał nam na rynek prawdziwy bestseller.