Najlepszy samochód wszech czasów?
Audi S7
Dopiero co zachwycałem się Audi S6. I na pewno się z tego nie wycofam. Audi S7 to niejednojajowy bliźniak S6 – tyle że w rzeczywistości to jeszcze lepszy samochód, w dodatku o innym charakterze. I wcale nie chodzi mi o to, że S7 jest 5-drzwiowym liftbackiem.
Po prostu S7, mając całą tę samą technikę i mechanikę, jest nie tylko piękniejsze (te pozbawione ramek szyby w drzwiach!!!), ale i inaczej zestrojone. Jego pneumatyczne zawieszenie ma o wiele bardziej oddalone od siebie skrajności niż w S6: w trybie Comfort auto dosłownie płynie nad ziemią, zaś w trybie Sport bardzo silnie zbliża się do tej betonowości, którą charakteryzuje się RS 5. I obie te skrajności dają się jeszcze relatywizować – na przykład przez dołączenie ultrasportowych reakcji silnika i skrzyni biegów do ultrakomfortowych nastaw resorowania, przez co można w totalnym luksusie wykonywać prawie że skoki do podprzestrzeni, albo jechać na twardym jak decha zawieszeniu, ale bez konieczności posiadania dwunastu rąk i czterech nóg oraz refleksu kota chorującego na ADHD, potraktowanego działką LSD. A mniej więcej tak postrzegam umiejętności prawdziwych kierowców wyścigowych…
Z mojego punktu widzenia – punktu widzenia człowieka, który jeździ codziennie po mieście i parkuje samochód albo przed domem, wzdłuż ulicy, albo w standardowym garażu – S7 ma tylko jedną wadę: jest przeraźliwie wielkim samochodem. Oczywiście, kiedy nim podróżuję, wcale tego jako wady nie postrzegam…
Ale tak w ogóle – jako suma wszystkich cech – Audi S7 jest dla mnie najlepszym samochodem świata. Niewiarygodnie perfekcyjne w wykończeniu, cudowne w stylistyce i użyteczności, niewyobrażalnie komfortowe i naćkane najnowocześniejszymi wynalazkami, które tak lubimy my, gadżeciarze, a przy tym iście piekielnie szybkie i zwinne.
Bo może jeszcze wam tego nie powiedziałem, ale S7 prowadzi się jeszcze lepiej niż S6. Prawdę mówiąc, jeśli je poprosić, jest tak znakomite, jak RS 7. Nie zatacza się, nie ucieka tyłem z zaciskającego się zakrętu. Ale potrafi to samo zrobić w trybie komfortowym zawieszenia. A tu już się zwyczajnie należy szacun.
Do Garażu Marzeń!
Listopad 2012