Mercedes GLA

Avatar Maciek Pertynski | 10/08/2014 95 Views 0 Likes 0 Ratings

95 Views 0 Ratings Rate it

Na szczęście nie off-roader

Mercedes naprawdę przeżywa nowy start. Kolejne wprowadzane modele są niebywale atrakcyjne stylistycznie, a przy tym to prawdziwe Mercedesy!

Jeśli o mnie chodzi, można by go zasłonić jeszcze bardziej. Ale chyba jestem w mniejszości

Najnowszy mój szok nazywa się GLA. Według strony internetowej marki – off-roader. Terenówka. Na szczęście ta klasa A podniesiona o 5 cm i osadzona na większych kołach jest najwyżej crossoverem (w pół drogi między autem miejskim a czymś innym), ale ani SUV-em, ani – tym bardziej – off-roaderem. Jest podwyższonym kompaktem o zaskakująco przestronnym wnętrzu i dużym bagażniku. Zapewnia także bardzo wysoki komfort jazdy – czy szerzej, podróżowania i niemal wcale nie wykazuje cech, które nauczyliśmy się przez dekady kojarzyć z trójramienną gwiazdą. Ma bowiem świetny układ kierowniczy, precyzyjne, wcale nie „kanapowe” zawieszenie, bardzo sprawnie pokonuje zakręty i – mimo że testowałem „auto bez silnika”, czyli ze 136-konnym dieslem – wykazuje się bardzo przyzwoitą dynamiką.

„Mój” GLA miał napęd na cztery koła i automatyczną, dwusprzęgłową skrzynię biegów o 7 przełożeniach, która zachowywała się jak przystało na nowoczesną przekładnię tego typu – póki nie przyszło do szybkiej redukcji podczas próby ostrego przyspieszania (wyprzedzanie). Wtedy pokazał, że jednak jest z Mercedesa. Czyli – chcesz zaskoczyć innych przyspieszaniem, to musisz to spontaniczne wydarzenie starannie przygotować… Poza tym auto sporo paliło – ale na tym koniec wybrzydzania. Poza tym byłem tym brzydalem (moja Żona mnie może za to określenie zabić, bo jej – i dziesiątkom innych ludzi, którzy się wypowiadali na temat GLA – ten Mercedes się strasznie podoba) po prostu zachwycony!

Przy okazji zachwytów: Mercedes nigdy się tym nie chwalił, w żadnej informacji prasowej tego nie było, odkryłem tę funkcję niechcący właśnie w tym modelu (a jest seryjna w każdym Mercedesie z automatyczną skrzynią biegów) – to funkcja HOLD, czyli automatyczny hamulec postojowy. Pozwala na swobodne oczekiwanie podczas postoju na zmianę świateł czy ruszenie korka w przód bez trzymania nogi na pedale hamulca, by powstrzymać „pełzanie” samochodu (w automacie zawsze, gdy włączony jest bieg, auto jest napędzane z minimalną prędkością i jeśli go nie zatrzymamy, „pełza”). Oczywiście, mnóstwo innych producentów stosuje funkcję HOLD, ale…

Ale TYLKO w Mercedesie jest ona genialnie prosta i skuteczna. U innych trzeba włączyć systemowo HOLD specjalnym przyciskiem, a wówczas  przy każdym zatrzymaniu auto zostaje zablokowane. Powoduje to niepotrzebne nerwy przy manewrowaniu, bo wjeżdżając do garażu czy w ciasne miejsce parkingowe, najchętniej operujemy tylko biegami, bez gazu, samo pełzanie jest wystarczające. A gdy trzyma HOLD, trzeba dodać gazu, co bywa w takich sytuacjach co najmniej kłopotliwe, jeśli nie niebezpieczne. W Mercedesie HOLD jest aktywny zawsze, ale uruchamia się go tylko przez wyraźne życzenie, wyrażone mocnym wciśnięciem hamulca, o wiele mocniejszym od potrzebnego do utrzymania auta w miejscu. Sam się nie włączy nigdy. Manewrowanie jest łatwe, szybki start spod świateł jest łatwy, nic nie szarpie. Genialne w swej prostocie!

A tym samym Mercedes ma już dwa rozwiązania, które powinni spapugować wszyscy: HOLD i tempomat. Jego obsługa jest najprostsza pod słońcem – to dźwigienka pod kierownicą o 5 funkcjonalnych ruchomościach. Wciśnięta osiowo, uruchamia ogranicznik prędkości. Pociągnięta w górę – uruchamia funkcję tempomatu i ustala wybraną szybkość, a po wybraniu, gdy ją pociągniemy ponownie, zwiększa prędkość jazdy. W dół – obniża ją. Do siebie – przywraca funkcję tempomatu z prędkością obraną uprzednio. Od siebie – wyłączenie funkcji. Jeśli auto ma tempomat aktywny, obrócenie dźwigienki pozwala zwiększyć lub zmniejszyć zaprogramowany odstęp od poprzednika. Inni oddzielają włączniki i regulacje, tempomat od ogranicznika, sterowanie adaptacyjnym odstępem itp. Tu wszystko jest w jednym miejscu i proste jak konstrukcja cepa. W dodatku już się nie myli z kierunkowskazem, bo jego dźwigienka jest wreszcie na tej wysokości, na której być powinna…


95 Views 0 Ratings Rate it