Mercedes X350d
Tak trzeba było od początku…
I właściwie po wpisaniu tego tytułu mógłbym już wyłączyć edytor tekstu, ale wypada dopowiedzieć kilka wyjaśnień. Otóż w przeciwieństwie do bazowego, zaprezentowanego ponad pół roku temu modelu X250d, ten ma ogromną większość części i podzespołów po prostu produkcji Mercedesa, co zupełnie zmienia sytuację. No i przede wszystkim mamy tu prawdziwy, jeden z ostatnich na rynku, silnik turbodieslowski V6. Który ma moc, moment obrotowy i dużą pojemność, a co za tym idzie, zapewnia kulturę pracy i możliwości. W połączeniu ze zmienionym charakterem układu jezdnego i ogromnie kulturalną i sprawną mercedesowską automatyczną skrzynią biegów daje to samochód NIEMAL na poziomie nowoczesnego SUV-a. „Niemal”, bo to jest jednak „prawdziwek”, auto robocze, o dzielności terenowej prawdziwego off-roadera. Razem: prestiż, komfort, ogromne możliwości, dobre prowadzenie i… chyba naprawdę dobra cena, co – mam nadzieję – prawidłowo wydedukowałem z ćwierkania wróbli i tajemniczych, ale podbudowanych blaskiem dumy, min przedstawicieli Mercedesa. Strzelam, że w bazowym, ale już bardzo bogatym wyposażeniu (przede wszystkim bogatym w systemy ochronne i wspierające) mowa będzie o kwocie sporo PONIŻEJ 200 000 zł.
Tak, szkoda, że zaczęliśmy z pułapu Nissana z gwiazdką
PS. Prezentacja tego wreszcie odpowiedniego do etosu marki modelu dostarczyła dodatkowej frajdy w postaci rodzynka, jedynego w swoim rodzaju pikapa marki z Argentyny. Nazwany „La Pickup”, powinien się wg nas nazywać „Der Camino”. Ma 43 lata i jest najprawdziwszym Mercedesem, pierwszym historycznie i konstrukcyjnie autem tego typu w tej marce, tyle że opracowanym i wytwarzanym w fabryce Mercedesa w Argentynie na bazie uwielbianego na całym świecie do dziś modelu „Strich Acht” lub W114/115. Zdjęcia mówią jeszcze więcej…