Mazda CX-30 2.0 Skyactiv-G 122 AT6 w Polsce

Avatar Maciek Pertynski | 10/01/2020 374 Views 0 Likes 0 Ratings

374 Views 0 Ratings Rate it

https://youtu.be/_Mp_SGTlwfM

Sztuczna inteligencja wciąż bardziej sztuczna niż inteligentna…

Pierwszy test tego auta w Polsce dał w kość i samochodowi (przefrunąłem nim ponad 1200 km), i… mnie.

Bo o ile wciąż bez wahania potwierdzam, że jest to świetnie narysowane, zaprojektowane, wykończone, zawieszone auto, o tyle jazda autostradowa tym wariantem – wolnossący silnik benzynowy o mocy 122 KM w połączeniu z zaledwie 6-stopniowym automatem – okazały się czymś tylko dla stoików. I to najlepiej stoików głuchych.

Bo raz, że mimo swego niesłychanie aerodynamicznego wyglądu, CX-30 okazuje się szokująco hałaśliwa powyżej 120 km/h (szumy opływowe są iście ogłuszające), a dwa, że adaptacyjny tempomat najzwyczajniej w świecie się nie lubi z tym zespołem napędowym. Jak udało mi się to pokazać w filmie, po pierwsze, skrzynia biegów w tym trybie jazdy potrzebuje ogromnie dużo czasu na podjęcie decyzji o sposobie poradzenia sobie z rzeczywistością, a po drugie, jej decyzje są mało zrozumiałe. Po zwolnieniu ze 150 km/h do 130 (przede mną jest na pasie dużo wolniejszy pojazd), co załatwia sam tempomat, i to bardzo sprawnie i szybko, kiedy droga przede mną jest już wolna, skrzynia przez dobre 5 sekund nie podejmuje decyzji o przyspieszaniu (ten za mną zaczyna mrugać), a gdy ją już podejmie, zamiast po prostu dodać gazu, nagle redukuje bieg z szóstego do czwartego. Obroty skaczą do 4500/min i silnik wyje jak potępieniec, przekręcając się powyżej nawet 5800. W tym momencie mamy już 150 km/h, ale auto pozostaje na 4. biegu, wyje i wyje… Kilka sekund mija, skrzynia postanawia zmienić bieg – ale na piąty, na którym wciąż mamy ok. 4000 obr./min, a zanim zrzuci przełożenie na szóstkę, mija kolejnych kilka sekund.

Męczące. A jeszcze bardziej męczące, że przy takiej jeździe mamy autostradowe spalanie na poziomie ok. 12 l/100 km!!! I średnie z całego testu – 9,6!

A i to nie koniec. Bo próba jazdy z tzw. drugim stopniem autonomii, czyli z aktywnym nadzorem nad pasem ruchu, wypada dramatycznie źle. Co prawda na filmie nie zdołałem pokazać wszystkiego, było już zbyt nerwowo, ale w pełni „spuszczony ze smyczy” system ten daje taki efekt, że można być pewnym obywatelskiego zatrzymania za prowadzenie po pijanemu: auto jedzie wężykiem, ale nie od linii do linii, a przekraczając linie…

Samochód wciąż jest piękny, cudownie wykończony, luksusowy, komfortowy, ale… Ale już mnie aż tak nie kręci. Nie wiem właściwie czemu

previous arrow
next arrow

 


374 Views 0 Ratings Rate it

Search
Watch Later
Share on facebook
Share on twitter
Share on googleplus
Share on pinterest
Share on facebook
Share on twitter
Share on googleplus
Share on pinterest
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later