Mazda CX-3

Avatar Maciek Pertynski | 05/06/2015 671 Views 0 Likes 5 On 1 Rating

671 Views 5 On 1 Rating Rate it

Nawet krowa zmienia poglądy…

Ci, co mnie znają, znają też moje poglądy: SUV-y i crossovery są bez sensu, a auta podniecające zaczynają się od baaaardzo klasowych kompaktów wzwyż. Ta, jasne…

Tym razem wodę z mózgu (wymęczonego ciągłymi występami Koreańczyków, którzy niedługo zaczną szkolić BMW i Mercedesa w zakresie jakości wykończenia wnętrz) zrobili mi Japończycy. Mazda – narobiwszy potężnego zamieszania znakomitą „szóstką” i bardzo ciekawą „dwójką”, a potem wprowadzając kolejną generację Miaty, jeszcze lepszą niż dotąd (niemożliwe przecież!) – poszła o kolejny krok dalej i wypuściła subkompaktowy SUV CX-3. Technicznie bardzo blisko spokrewniony z „dwójką”, ale jednak zupełnie inny.

I powiem tak: mimo że od razu widać, iż jest to samochód z tej nielubianej i nieszanowanej przeze mnie grupy SUV-crossover, to jednak jest autem po prostu ślicznym. Niebywale proporcjonalnym, zarazem lekkim i muskularnym – takim lekkoatletą. Już to sprawiło, że synapsy zaczęły mi się gotować. Bo przecież nie ma czegoś takiego jak ładny SUV…

All_new_Mazda_CX-3_still_2

Ponieważ – jak każdy – swoje ugruntowane przekonania hołubię i jestem do nich przywiązany, konstatacja powyższa zrobiła mi krzywdę w ego. Które ucierpiało jeszcze bardziej, gdy wsiadłem do auta. Bo to niby wiedziałem, że Mazda nie tylko mówi o aspiracjach do klasy premium, ale rzeczywiście dąży do tego tyleż uparcie, co konsekwentnie, więc nie powinno mnie dziwić wnętrze. A jednak: bardzo podobne w rysunku do tego w „dwójce”, niemniej jeszcze ładniejsze, przestronniejsze, niezwykle wygodne, ergonomiczne i… I aż szokująco dobrze wykończone, zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Świetnie się tu siedzi – pozycja za kierownicą jest wręcz wzorowa, bardzo wygodna, sportowa niemal, a jednak dogodnie „SUV-owo wysoka”, a wszystko, czym zawiaduje kierowca, jest tam, gdzie powinno być, przy tym jest czytelnie i jednoznacznie opisane. A w dodatku każdy przełącznik, każdy przycisk, każda dźwigienka są znakomicie wykonane, doskonale spasowane, przemieszczają się bez śladu luzów czy niedokładności. Oczywiście, testowe egzemplarze przygotowane do pierwszych jazd wyspecyfikowano wyłącznie w topowych wariantach wyposażeniowych, więc można było się pobawić zarówno systemem multimedialnym (zbliżonym funkcjonalnością i budową do beemwowskiego iDrive), jak i nawigacją oraz systemem audio Bose, a fotele były kryte skórzaną tapicerką.

Efekt był znakomity – estetycznie bardzo wysoki poziom, a funkcjonalnie… No, wreszcie coś: choć całkiem wygodne, fotele powinny być większe, bo argument o dbaniu o przestronność na tylnym siedzeniu mnie nie przekonuje. To nie jest samochód, którym będziemy jeździć na wakacje w 4 dorosłe osoby, ważne są dwa fotele z przodu i już.

System multimedialny i jego kontroler są znakomite, ale nawigacja – znana przecież z innych modeli Mazdy – rozczarowała. Po wielokroć, bo przećwiczyłem ją w 5 egzemplarzach CX-3 po kolei i wszędzie była powolna, nieintuicyjna – i się gubiła. Również nagłośnienie jest dość odległe od tego, czego się można spodziewać po Bose. Ale to już wszystko, co mam niepozytywnego do powiedzenia. Bo na domiar złego (w sensie prób utrzymania ego na dotychczasowym poziomie, a więc obrony przekonań) ten crossover się świetnie prowadzi. Jest zwinny, fantastycznie spontaniczny, a przy tym zaskakująco stabilny – choć gwałtownych bocznych podmuchów wiatru nie lubi. I mimo że zawieszenie ma zdecydowanie usportowiony charakter, komfort jazdy jest aż szokująco dobry. Silniki –benzynowe 120 i 150 KM (wolnossące) i 105-konny turbodiesel – są oszczędne i co najmniej wystarczająco żwawe, a seryjne 6-stopniowe skrzynie manualne pracują po prostu fantastycznie. To najzwyczajniej w świecie nowy najwyższy standard w motoryzacji. Sprzęgła są doskonale wyczuwalne, wystarczająco miękkie, by nie sprawiać kłopotów nawet najsłabszym fizycznie i najdrobniejszym „paniom kierowniczkom”, a dość jędrne, żeby zawsze wiedzieć, że się pedał naciska. Jako opcja dostępny jest także automat, ale ma on sens (ograniczony) tylko w połączeniu z dieslem, przyjemności z jazdy nie daje zaś nigdy.

Razem: jeden niewielki samochód, a całkowity demontaż hodowanych latami przekonań… Bo wychodzi na to, że jednak są takie SUV-y i crossovery, które mają sens. Z całą pewnością też nie trzeba dużego i potężnego samochodu, by czuć się „dopieszczonym” przez producenta. Mazda dała radę, jak nikt dotąd.

All_new_Mazda_CX-3_interior_10


671 Views 5 On 1 Rating Rate it