https://youtu.be/l8epULkKw04
Można tylko popatrzeć…
Koszmar! Zupełnie jakby człowiek po Bóg wie jak długim ślinieniu się do wymarzonej dziewczyny wreszcie się dorwał i… I okazało się, że to tylko przez szybę. Bo auto, które wyżebrałem do testu miało w chwili odbioru zaledwie 148 km – a elektronika pilnuje, by przez pierwsze 700 km nie zrobiono najmniejszej krzywdy mechanizmom. Więc „kastruje” silnik do mniej więcej 70% jego nominalnych parametrów, blokując zarazem tryb „Corsa” (tor wyścigowy) i tryb startowy (Launch Control). Efekt to lizanie lizaka przez szybę: czujesz, że masz pod prawą stopą bestię, słyszysz jej dyszenie, ale nie masz możliwości dźgnąć jej ostrogami…
Wspaniały samochód z jeszcze wspanialszym napędem, ze stylem, jakiego nie potrafi podrobić nikt poza Włochami – a i nie wszyscy Włosi dają radę: Ferrari jest raczej wulgarne i wyzywające niż stylowe… Tak, wielbię Maserati. Ale nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie się do niej… – znaczy, do tego potwora! – dorwę już bez kagańca. Obiecano mi, że zostanę „dopuszczony” :)