Pogromca establishmentu
Miło mi to powiedzieć: potwierdzam absolutnie wszystkie swoje spostrzeżenia na temat tego auta. A przypomnę: były bez wyjątku pozytywne.
Auto oparte na konstrukcji znakomitego kompaktu Ceed ma nieco podniesione zawieszenie i zmodyfikowaną sylwetkę, oferując swym użytkownikom łatwiejsze wsiadanie i wysiadanie, a także zaskakująco przestronną kabinę i obfity bagażnik. Co w najmniejszym stopniu nie wpłynęło na własności jezdne, którymi Ceed zachwyca – XCeed (zgodnie z nazwą: „przewyższać”) jest nawet lepszy: komfort resorowania wydaje się wyższy przy niezmiennie spontanicznych reakcjach na ruchy kierownicą i świetnym prowadzeniu w zakrętach.
Komfort wydaje się wyższy przede wszystkim dlatego, że XCeed jest fabrycznie lepiej wyciszony niż Ceed (mam na myśli auta, którymi jeździłem podczas prezentacji – choć dochodzą mnie słuchy, że po gwałtownych reakcjach dziennikarzy Kia zdecydowała się zastosować i w Ceedzie lepsze wyciszenie kabiny i nadkoli). Poza tym jednak w kabinie nic nie zaskakuje: tak samo czytelne, piękne, analogowe zegary, wyświetlacze o sensownie skomponowanej funkcjonalności, fizyczne przyciski do wywoływania grup funkcji, znakomita ergonomia anatomiczna, bardzo dobre fotele… Tak, nawet najlepsi producenci aut tego segmentu nie tylko powinni, ale wręcz muszą się bać tego modelu – który ma tylko jedną wadę: nie można do niego zamówić napędu na 4 koła.
Mam nadzieję, że to tylko tymczasowe…