Kia Stonic XL 1.6 CRDi
Stonic – tak. Diesel – nie tym razem…
Mały crossover Kii jest jednym z najbardziej imponujących dokonań tej koreańskiej marki. Bo to nie tylko kolejne porządnie zaprojektowane i świetnie wykonane auto, ale też kolejny samochód, który można wybierać równie łatwo oczami, jak rozsądkiem czy ekonomią. Mówiąc wprost: Stonic jest śliczny. Zwykle jednak na taki argument reagują tylko niewiasty, dla facetów to wystarczający powód, by się brzydzić takim autem. A Stonic jest śliczny w taki sposób, że zachwyci nawet samców alfa. A mnie zachwyca i wyglądem karoserii (tyleż muskularnym, co pełnym wdzięku), i designem oraz solidnością i jakością wykończenia wnętrza. Nie rozumiem, dlaczego tylko Kia i Hyundai potrafią dziś zaoferować fantastycznie estetyczny i znakomicie czytelny zestaw zegarów. Nie rozumiem, dlaczego trzeba wsiąść do Kii, by napotkać system sterowania pokładowego oraz multimedialnego, który nie nastręcza najmniejszych wątpliwości co do sposobu jego użytkowania. W dodatku ładny.
Nie bez znaczenia jest fakt, że to auto przestronne i naprawdę dobrze się prowadzące. Natomiast nie potrafię się przekonać do diesla akurat w tym autku. Zupełnie nie pasuje tu jego brzmienie, nie ma szans, by mnie zachwyciło sprzęgło biorące bardzo nisko, za to raczej brutalnie – nie wspominając już o tym, że wybór diesla oznacza konieczność dopłacenia od 11 do aż 20 000 zł wobec auta w wersji benzynowej 1.4/100 KM.