Kia Stinger GT – w Polsce
Non, rien de rien…
Nie, niczego nie żałuję. Nie żałuję ani jednego słowa z masy pochwał, jakimi zarzucałem Kię i jej topowy model – Stinger. Bo po tym teście, który zakończyłem w poniedziałek po Poznańskim Salonie Samochodowym, mogę tylko dodać, że poza wszystkimi zaletami, jakie już Wam kilkakrotnie opisywałem, ten samochód ma jeszcze jedną, chyba najważniejszą: jest trwały i wytrzymały, jest naprawdę wysokiej jakości. Bo po pokonaniu ponad 22 000 km „w służbie narodu”, a więc w parku prasowym i w rękach wszelkiego autoramentu fanów motoryzacji, w tym najgorszych brutali (są tacy!), w aucie nic nie skrzypi, silnik, skrzynia i układ jezdny pracują absolutnie bez zarzutu. Brawo!
Poza wszystkim innym – średnie spalanie na poziomie 13,6 l/100 km zliczone za ponad 2000 km, w tym ok. 1300 na autostradzie, a reszta w korkach Warszawy, przy mocy 370 KM i fantastycznie wysokim komforcie jazdy oraz prowadzenia to naprawdę wynik, którego ani auto, ani jego twórcy nie muszą się wstydzić.
Wspaniały samochód.