Infiniti Q30S 1.6 156 DCT
Eiaculatio praecox…
Naprawdę nieco zbyt wcześnie. Infiniti, które dowiodło wielokrotnie, że naprawdę umie poprawić błędy Mercedesa, tym razem albo oszczędziło pieniądze – albo czas. I nie przerobiło oprogramowania automatycznej, dwusprzęgłowej, 7-stopniowej skrzyni biegów DCT. Skrzynia sama w sobie jest OK, ma prawidłowe przełożenia i odległości międzyprzełożeniowe, ale w takiej postaci, jak teraz, nadaje się do użytku w stopniu bardzo ograniczonym. W trybie komfortowym – jak to powiedziałem na filmie – albo próbuje wymusić iście flegmatyczną jazdę, przy której zaraz by zaczęto mówić na mieście, że prawdziwym „autem dla kapelusznika” jest właśnie Q30, albo się poddaje woli kierowcy w taki sposób, by ten natychmiast pożałował, że coś chciał przewalczyć. W trybie sportowym nie można natomiast się doczekać, by skrzynia raczyła postanowić o zmianie przełożenia i nie pozwoli na to poniżej 5000 obr./min, choćby kierowca się skręcał. W trybie manualnym wszystko jest OK, można wykorzystywać naturalną żwawość silnika i jego wysoki moment obrotowy, ale za to zmiana biegu trwa sekundę. Rozpacz.
A przecież to świetny samochód, na świetnie zestrojonym zawieszeniu, zwinny i komfortowy zarazem, pakowny i przestronny. No i świetnie wykończony. Więc szkoda, serio.