Hyundai i30 Wagon 1.6 CRDi 7DCT
Pełen sprzeczności
Jak wiecie, jestem wielkim fanem najnowszych produktów koncernu Hyundai-Kia – Koreańczycy rozwijają się w tempie iście nieosiągalnym dla innych graczy w branży i w co najmniej czterech klasach (B, C, D i SUV, ale także hybrydach) swobodnie nawiązują walkę nawet z czołówką. A czasem i czołówce, tej niemieckiej, nie dają szans. Także obecny model Hyundaia i30 od początku oceniałem bardzo wysoko – jest bardzo ładny, świetnie zaplanowany w kabinie, znakomicie resorowany, ma znakomity układ kierowniczy i imponująco skuteczne hamulce. Także w dziedzinie, w której producenci dalekowschodni mieli (i niektórzy wciąż mają) problemy natury poznawczej, w zakresie ergonomii – zarówno tej anatomicznej, jak i użytkowej, a wiec dotyczącej logiki i intuicyjności obsługi) – kompaktowy Hyundai powinien być pokazywany wielu europejskim projektantom jako wzór, jak powinno się rozplanowywać i w ogóle projektować kabiny nowoczesnych pojazdów.
Niestety, chyba ze względu na fakt, iż na rynku pojawiło się ostatnio mnóstwo naprawdę godnych najwyższych ocen samochodów, tym razem w trakcie testu stwierdziłem, że jednak już chyba czas najwyższy, by i Koreańczycy sięgnęli po lepsze materiały wykończeniowe. To, co jeszcze chwilę temu było wystarczające – bo świetnie spasowane i idealnie zamocowane – dziś przestaje wystarczać. Po prostu już „nie uchodzi”, żeby tak znakomite auto miało w kabinie tak twarde i nieprzyjemne w dotyku plastiki. Pewnie mi się we łbie przewraca z dobrobytu, jak by to powiedział prezes Ryszard Ochódzki, ale jeździłem ostatnio kilkoma samochodami nawet niższych klas, gdzie wykończenie było identyczne (a może i ciut lepsze…).
Z kolei całkowicie obiektywnym zarzutem jest, że karoseria testowanego i30 Wagon wydawała odgłosy świadczące o ciężkiej pracy. Na wysokości styku tylnego prawego słupka z drzwiami podczas jazdy po nierównościach odzywało się skrzypienie. Nie udało się go nagrać, może nowy mikrofon, który kupiłem dopiero teraz, dałby radę, ale w filmie tego nie usłyszycie – niemniej ono tam jest…
Czuję się więc nieco sprowadzony na ziemię…
Poza tym – wspaniałe fotele, genialna pozycja za kierownicą, przestronne i arcywygodne wnętrze, świetne prowadzenie i… I napęd, który powinien zachwycać, a jest kolejnym rozczarowaniem. Bo skrzynia dwusprzęgłowa o 7 przełożeniach (7DCT), której sprawność zdarzało mi się chwalić, tu zachowuje się, jakby chciała wyciąć jak najwięcej momentu obrotowego silnikowi – który notabene nie zachwyca ani kulturą rozwijania mocy, ani jej wysokością, ani oszczędnością. A to naprawdę drogie auto.