https://www.youtube.com/watch?v=POW1PQ9qNDE&feature=youtu.be
A mogło być tak pięknie!
Jeden z najlepszych modeli samochodów, jakie kiedykolwiek widziała klasa średnia, przeżywa właśnie upokorzenie. Bo nie jest niczym nienormalnym, że gdy drugi największy na świecie producent aut hybrydowych benzynowo-elektrycznych synergicznych, czyli Ford, projektując płytę podłogową obecnego Forda Mondeo (na rynku USA: Fusion), na której osadzono także modele S-Max (boszsz, jak ja go kocham!), Galaxy, Edge oraz zapewne jeszcze co najmniej kilka innych nieznanych w Europie, nie planował wprowadzać do palety jej napędów żadnej ze swych niezwykle popularnych hybryd. Nie, bo ta platforma miała inne zadania. I wywiązywała się z nich co najmniej dobrze, bo każdy znany mi model z tej serii to auto o znakomitym zawieszeniu – wysoki komfort i świetne prowadzenie – ogromnej solidności i dobrym wykończeniu.
Niestety, w typowy, pokazywany codziennie od nowa w komiksie o Dilbercie, korporacyjny sposób ktoś podjął decyzję bez oglądania się na realia i oto pojawił się na rynku Ford Mondeo Hybrid. Typowa dla Forda hybryda synergiczna (czyli taka sama konstrukcyjnie, jak w Toyotach) i tu pokazywała się od naprawdę dobrej strony, skutecznie i bardzo oszczędnie napędzając to wielkie i komfortowe auto, nawet jeśli jak zwykle w przypadku hybryd synergicznych bardzo wielu kierowców nie jest w stanie zaakceptować sposobu pracy – a może przejawów pracy – tego zespołu napędowego. Sam fakt wymuszenia stworzenia takiej wersji nie jest broń Boże błędem (to powinno być zaplanowane od początku!) – natomiast przy braku przystosowania platformy hybrydowa wersja wyróżnia się w gamie tak naprawdę tylko bardzo wysoką ceną (co jest do przełknięcia w pewnych okolicznościach) oraz przede wszystkim poświęceniem bagażnika.
Bo jeśli się od początku projektowania modelu nie nastawia na pomieszczenie gdzieś baterii akumulatorów trakcyjnych, to GDZIEŚ JE TRZEBA WCISNĄĆ. No i właśnie…
I co tu dużo strzępić ozór: czy to liftback, czy (obecnie, po liftingu Mondeo) kombi (Wagon), najważniejszą cechą wersji hybrydowej jest brak przestrzeni ładunkowej. Nie, no oczywiście jakiś tam bagażnik jest. Ale kiedy zestawicie ze sobą wartości dla konwencjonalnej wersji z wersją hybrid, to… 525 vs 383 dla liftbacka i 525 vs 403 dla kombi…
No bo taki hybrydowy Mondeo to w założeniu ideał na przykład auta na taksówkę. Ale pasażerowie miewają bagaże… I właściwie na tym koniec.
A wielka szkoda, bo auto zacne, przecież to Mondeo!