Ford Edge 2.0 TDCi 210 Vignale
SUV alla italiana?
Edge sam w sobie jest na pewno typowym fordem, nie ma w sobie nic włoskiego. Jest solidny, mocny, wygodny, otulający, godny zaufania, pozbawiony skoków nastrojów i skłonności do fochów. Przestronne wnętrze, olbrzymi bagażnik i niespecjalnie oszczędny czy nieprzesadnie zrywny, za to mocny i zawsze gotowy do wsparcia kierowcy silnik - wszystko to czyni z tego Forda świetne auto dla ludzi lubujących się w SUV-ach. Ciężkich, przytłaczających wielkością… Ale zarazem jest tu mnóstwo z „dawcy organów”, czyli modelu Mondeo. Świetnie się prowadzącego menedżerskiego samochodu, który nie aspiruje do awangardy, za to nieodmiennie imponuje niezawodnością i solidnością. W połączeniu z niemal niespotykanym w Mondeo napędem na 4 koła i seryjnym w Edge'u automatem, otrzymujemy wielkie rodzinne auto o sporych możliwościach terenowych, a przede wszystkim niebojące się właściwie żadnych warunków drogowo-pogodowych.
I wszystko to – w tym przypadku – podlano włoskim sosem, który pod nazwą Vignale wnosi do tego „małżeństwa” całą litanię udoskonaleń, poczynając od znacząco wyższej jakości wykończenia wnętrza (w tym kolorystyki), przez bardzo obfite wyposażenie, a na detalach nadwozia kończąc. Ale wisienką na tym włoskim torcie jest fakt, że Vignale to bardziej system, niż poziom wykończenia. Bo chodzi o zestaw usług, obejmujący odbiór i dostawę auta w celu przeprowadzenia przeglądu, umycia, wymiany opon itp., a także warunki podejmowania klienta Vignale – tylko w specjalnie wyselekcjonowanych i wyposażonych serwisach i salonach sprzedaży, w specjalnych pomieszczeniach, na specjalnych meblach i dywanach. Brzmi pięknie – i rzeczywiście takie jest.
Tyle że… 25 tysięcy złotych więcej niż za Edge'a w bogatej wersji Titanium? Sporo