Doskonałość w kompaktowej pigułce
Audi S3 Sportback
300 KM w samochodzie kompaktowym to wielka moc. Ale nic nadzwyczajnego czy trudnego do uzyskania – każdy producent potrafi zrobić silnik, który będzie miał tyle koni i zmieści się pod maskę auta formatu Golfa.
Dwusprzęgłowa automatyczna skrzynia biegów to też nie jakiś siódmy cud świata. Prawie wszyscy producenci już takie coś mają lub właśnie przymierzają się do tego rozwiązania.
Napęd na cztery koła? To jest coś, czego nie ma już tylko w autach miejskich, poza tym segmentem zaś „odpychanie się z czterech łap” jest raczej normą niż wyjątkiem.
Znakomity układ kierowniczy to już dawno nie domena BMW – każdy, o ile rzeczywiście chce, montuje przynajmniej w specjalnych specyfikacjach swoich aut wyjątkowo precyzyjne, dające mnóstwo czucia i wspaniale współpracujące z kierowcą układy kierownicze.
Świetnie zestrojone zawieszenie, takie, co i komfortu nie odmówi, i nie zlęknie się nawet bardzo ostrej jazdy – także i to nie należy do asortymentu sklepu dla czarodziejów.
Najwyższa jakość materiałów? – A ileż to roboty? Wydajesz 15 000 euro na odpowiednich dostawców i ich odpowiednie produkty i masz.
Fantastyczny poziom wykończenia? – Proszę: wynajmujesz ekipę najlepszych rzemieślników i po półrocznej pracy dostarczą ci auto o doskonałym wnętrzu.
Jak widać, wszystko to są rzeczy normalne i niewymagające sięgania po nakazy Zeusa, Amona, Thora czy jakiegokolwiek innego boga. Ale skoro to takie normalne, wykonalne, oczywiste i dostępne, dlaczego tylko Audi umie zrobić samochód, który łączy w sobie wszystkie te cechy? A w dodatku potrafiący perfekcyjnie wykonywać polecenia kierowcy dotyczące kierunku jazdy nawet w błocie śnieżnym na lodzie, i to po odłączeniu elektroniki?
Audi S3 ma tylko jedną wadę: niewielki zasięg, a więc trzeba je często tankować. Bo nie w wysokim spalaniu problem, a w niewielkim zbiorniku. Bo biorąc pod uwagę moc, wcale dużo nie pali, średnio z miasta (Warszawa) i trasy (do Poznania i z powrotem, szybko, ale na tempomacie) wyszło mi 12,5 l/100 km. Trudno, konie trzeba karmić. Także cena – 163 900 zł – nie jest jakąś aberracją, biorąc pod uwagę osiągi i pozostałe zalety, w tym obfite wyposażenie seryjne. Tym bardziej że faktycznie poziom wykończenia kabiny jest jak z marzenia sennego perfekcjonisty. I to takiego mokrego marzenia. Ja jestem wyjątkowo wymagający pod względem jakości auta, szczególnie marki premium – a nie znalazłem ani jednego detalu, ani jednego miejsca, które nie byłoby wykonane i spasowane z najwyższą starannością. Przyczepić się można tylko do nie do końca idealnej logiki działania systemu multimedialnego – ale nie jest to coś, do czego nie da się przyzwyczaić czy przekonać po kilku dniach użytkowania. A jakość systemu jest równie wysoka jak reszty auta.
Są samochody wygodniejsze, szybsze, mocniejsze, bardziej emocjonalne – ale dawno już nie miałem tak dużego problemu z oddaniem auta testowego.
styczeń 2014