https://youtu.be/2vmEGw35Veg
Na pewno lepszy, ale…
Nowy Seat Leon jeszcze nie wszedł na rynek, a już ma „złego bliźniaka” – przy okazji otwarcia oddzielnego centrum Cupra obok centrali Seata Hiszpanie pokazali nowego sterydowca z rodziny Leonów, o którym bez żadnych zahamowań mówią „King of the Leons”.
Król Leonów albo Król Lwów.
Brzmi świetnie. Ale i wygląda świetnie – auto będzie od początku dostępne jako 5-drzwiowy hatchback oraz kombi, ale nie ma mowy o identycznej technice, choć oczywiście oba warianty bazują na tym samym kompakcie i dzielą m.in. seryjnie tę samą skrzynię automatyczną dwusprzęgłową. Bardzo usilnie podkreślano podczas prezentacji, że oprogramowano ją od nowa, i to we własnym (seatowskim) zakresie. W dzisiejszych czasach oznaczać to może tylko jedno: narzucone przez WLTP kagańce w postaci kastrującego moc i zachowania aut oprogramowania dla automatycznych skrzyń biegów zostały tu wyrzucone na śmietnik, więc „Król Leonów” ma szanse być naprawdę wyróżniającym się na rynku hot-hatchem.
Auto znakomicie dopracowano stylistycznie, choć na stacjonarnej prezentacji w podbarcelońskim Martorell dużo lepsze wrażenie robiła wersja kombi, ale i tak oba warianty seryjne i tak ledwie się rzucały w oczy wobec obecności na scenie wyścigowych wersji e-Racer (670 KM, napęd na koła tylne) i Leon Competition (konwencjonalny model wyścigowy 2.0 TSI, 340 KM). Niemniej podziwianie napompowanych spoilerami sztucznych tworów opartych na szkielecie z rur to jedno, a wystarczyło zajrzeć do kabin obu „cywili”, by poczuć czary. Bo kokpit nowego Cupra Leona to majstersztyk, szczególnie rewelacyjna jest kierownica. Jasne, poza tym to taki sam Leon jak ten, którego oglądałem 3 tygodnie wcześniej w hali oddalonej o 300 m od nowego „Cupra Garage” (tak się teraz nazywają wyspecjalizowane punkty zajmujące się autami marki Cupra), niemniej wrażenie po zajęciu miejsca za taką kierownicą jest diametralnie inne.
Ale hatchback będzie dostępny tylko z napędem na oś przednią, natomiast kombi także jako 4Drive, czyli z napędzanymi czterema kołami. Absolutną nowością jest, że w o obu można mieć napęd hybrydowy znany z innych modeli Grupy Volkswagena, a więc typu plug-in, ,oparty na 150-konnym silniku benzynowym 1.4 TSI połączonym z silnikiem elektrycznym – tyle że w Cupra Leonie wyłącznie w topowej jego wersji, a więc 245-konnej. Poza tym znany już z dotychczasowych Leonów Cupra (zwróćcie uwagę – był Leon Cupra, jest Cupra Leon, i tak to się już będzie nazywać, podobnie jak Cupra Ateca itp.) silnik 2.0 TSI w dwóch wariantach – 300 i 310 KM. Ten mocniejszy dostępny wyłącznie w połączeniu z nadwoziem kombi i napędem 4Drive.
I to jest ten moment, w którym muszę się przyznać do rozczarowania. Bo pomijając oprogramowanie skrzyni DSG, które jest ponoć zupełnie inne od tego, które sterowało dwusprzęgłowym automatem w poprzedniku oraz w aucie „cywilnym”, mamy do czynienia z dokładnie taką samą techniką napędową – a jedyna nowość (hybryda) jest identyczna, jak w czterech czy już nawet pięciu samochodach Grupy VW, które nawet nie próbują udawać hot-hatchy…
Ale mimo wszystko nie mogę się doczekać pierwszych jazd.
A tak w ogóle to film powstawał w wyjątkowo partyzanckich warunkach, bo straciłem aż dwie kamery, a (jak widać w krótkim nagraniu z Martorell) koledzy dziennikarze wciąż nie potrafią współpracować tak, by wszyscy mogli wykonać swoje zadania… Dlatego mogę mieć tylko nadzieję, że reszta nagrania – ta spoza Hiszpanii – będzie jakimś zadośćuczynieniem. Bo Cupra Ateca to coś, o czym warto pamiętać…