Citroen C3 Aircross
Nie mów do mnie „C3”!
Tak, to zupełnie inne auto niż C3. O 16 cm dłuższe, z bagażnikiem o pojemności 420/500 l, z rozstawem osi większym o 6 cm, z dłuższymi przednimi drzwiami, ze sztywniejszą płytą podłogową… O wiele lepiej się prowadzi od C3 i pozwala na daleko idącą indywidualizację – aż 90 kombinacji kolorystycznych!
Poza tym oczywiście to „kompaktowy SUV” (TFU!!!) – ma 17-centymetrowy prześwit (o niemal 4 cm więcej od C3) i – jak np. Peugeot 2008, 3008 i 5008 – 5 programów pracy systemu kontroli elektroniki napędu i jego przeniesienia. W efekcie mimo że ma tylko przedni napęd, auto całkiem dzielnie potrafi przetelepać się przez trudniejszy od asfaltu teren. Pomagają w tym większe niż w C3 koła, ale na miejscu każdego użytkownika jednak poważnie bym się zastanowił, nim zjadę w grząski teren. Jak widać na pierwszym filmiku w moim filmie, już pierwsza próba podjechania pod piaskową górkę omal nie skończyła się natychmiastowym (10 minut po rozpoczęciu testu) wzywaniem ciągnika. Ale przynajmniej byłoby blisko…
Generalnie – zaskakująco poważny gracz w segmencie crossoverów B/C, niespodziewany (po mocno przestrzelonym i obfitującym w techniczne wady C3). I auto, które mogę polecić każdemu z czystym sumieniem.
PS. Aha, różnica w cenie między benzynowym 110 a 130 KM wynosi aż 10 000 zł, więc ja bym się nie wygłupiał i od razu wszedł w 110 plus automat (dopłata: 6000 zł).
Chapeaux bas, Messieurs chez Citroen!