Cadillac XT5 3.6 V6 4×4 Platinium

Avatar Maciek Pertynski | 01/04/2019 271 Views 0 Likes 0 Ratings

271 Views 0 Ratings Rate it

https://www.youtube.com/watch?v=iADvQMvqXS4&feature=youtu.be

Legalny i prawdziwy

Niewielu o tym wie, ale mamy w Polsce oficjalne przedstawicielstwo Cadillaca i Chevroleta. Sprowadza on i sprzedaje samochody z pełną unijną homologacją i trzyletnią gwarancją (do 100 000 km). Jak mawia mój ulubiony Litwin, „Nie ma lipy”.

Zanim dzięki uprzejmości tego przedstawicielstwa będę mógł pojeździć dla Was 8-cylindrowym Chevroletem Camaro, wsiadłem za kierownicę auta, którego jeszcze nie dotykałem – Caddy, którego podstawiono nam do testów jurorskich w listopadzie ubiegłego roku w Los Angeles, to model XT4, który zrobił na mnie rozczarowujące wrażenie zarówno jako samochód sam w sobie, jak i jako Cadillac. Nie był ani porządnie wykonany, ani luksusowo wykończony, ani mocny.

Tym razem jednak poczułem się, jakbym realizował młodzieńcze marzenia. Bo nie oszukujmy się, każdy, kto oglądał w latach 70. i 80. filmy amerykańskie, musiał sobie wytworzyć wizję superluksusu wykraczającego poza europejskie standardy – wizję Cadillaca. Ogromnego, hiperkomfortowego, wspaniale wykończonego, przepełniającego swego użytkownika poczuciem wyjątkowości. Niestety, później, gdy Cadillaki oficjalnie zawitały w Europie, okazały się bardziej niż rozczarowujące. Były po prostu lepiej „ubranymi” Oplami… Kiepsko, ale wówczas przynajmniej się prowadziły. Ale były też całkiem amerykańskie Cadillaki, które okazały się wręcz rozpaczliwe. A potem nadszedł kryzys i General Motors (właściciel Cadillaca) był o włos od zniknięcia z mapy.

Teraz jednak coraz częściej widać jaskółki. Nawet jeśli CT6 nie okazał się tak dobry, jak się spodziewaliśmy, to jednak CTS i ATS są świetne. Tym bardziej rozczarowało tąpnięcie w postaci XT4 – i tym większy niepokój, jaki będzie XT5.

Na szczęście to jest auto, jakiego już się nie miałem nadziei spodziewać. Nie, nie buja się jak amerykańskie krążowniki z lat 70. i 80., ale za to jest superluksusowy w najlepszym tego określenia znaczeniu – z fantastyczną solidnością wykończenia, materiałami lepszymi niż w europejskim premium i charakterem, o którym ostatni raz słyszano w Europie gdzieś tak w połowie lat 70. Charakterem salonki na kołach.

Cisza, odległy pomruk potężnego, niewysilonego, 3,6-litrowego silnika V6 bez doładowania czy elektrycznego wsparcia, wyśmienite fotele, znakomite audio i pełne wyposażenie. Własny świat, wydzielony z codzienności.

Aha, i jeszcze jedno: to nie jest SUV. Mimo że ma wysoki prześwit i napęd 4x4 (dołączany ręcznie, nie automatycznie!), to po prostu crossover, wysokie kombi (choć z małym bagażnikiem). Takie dokładnie, jakim był kiedyś jeden z moich najukochańszych Mercedesów: klasa R. Notabene podobnie jak klasa R, tak i XT5 niedługo dostanie długą wersję – 7-osobową i z potężnym bagażnikiem.

Bardzo wyjątkowe auto.

IMG_6117

previous arrow
next arrow


271 Views 0 Ratings Rate it

Search
Watch Later
Share on facebook
Share on twitter
Share on googleplus
Share on pinterest
Share on facebook
Share on twitter
Share on googleplus
Share on pinterest
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later
Watch later