https://www.youtube.com/watch?v=PKfG1wqRpI0&feature=youtu.be
Świetne, ale…
Powstałe na nowej platformie MQB, nowe Audi Q3 jest większe, przestronniejsze, nowocześniejsze – choć technicznie (poza podłogą) jest niemal identyczne z poprzednikiem. Nawet linia jest właściwie taka sama. To, co każdy dostrzeże natychmiast, to nie tyle nowy kokpit, co kompletnie nowa filozofia tworzenia wnętrza. Nawiązujący do wielkich „braci” (A8, A7, A6) kokpit jest po prostu niczym marzenie pedanta – i to pedanta nastawionego na maksymalizację praktyczności. Świetnie wkomponowany w deskę rozdzielczą ekran multimedialny mógłby jednak być przesunięty o 5 cm bardziej w prawo, bo kierowca zasłania sobie jego lewą część dłonią prawidłowo trzymając kierownicę…
Wykończenie – w sensie materiałów i solidności – jest znów takie, jak w legendzie Audi: doskonałe. Fotele i ergonomia – bajeczne. Wyciszenie – super. Ale turbodiesel, który uważałem za idealny do tego auta, okazał się po przystosowaniu do nowych norm i wymagań WLTP jak wykastrowany. Ciągnąć zaczyna dopiero od 2000/min, wcześniej trzeba go deptać bezlitośnie (co oczywiście odruchowo robiłem, przyzwyczajony do responsywności tego napędu przedtem), na co odpowiada przeciętnym temperamentem i absolutnie nieprzeciętnie wysokim spalaniem (8,8 w teście jechanym do maksymalnie 3000 obr./min).
No i jeszcze pozostaje kwestia polityki finansowej – auto jest drogie samo w sobie, co nie dziwi, boć to klasyka segmentu premium. Ale jest spora różnica między „drogie” a „absurdalnie drogie” – a tak oceniam wycenę wszystkich opcji. Przekroczenie 300 000 zł jest realne – i wcale nawet nie trzeba sięgać po topową jednostkę napędową o mocy 230 KM…