Audi A7 50 TDI 2018
A8, które mi pasuje
Tak, to nie błąd. Uważam A7 nie za inną wersję A6, a za u-przyjaźnioną wersję A8. Pewnie, to nie ta przestronność, nie ten wyrafinowany luksu, nie ta przestronność, co w topowej limuzynie z Ingolstadt. Ale… Chodzi o charakter. A7 jest od A6 nie tylko praktyczniejsze dzięki wielkiej, szeroko otwieranej klapie, ale też ma zupełnie inny charakter. Jest w nim klasa, która kojarzy się bardziej z prezesowskim autem, jak A8. Ale jednocześnie jest tu na tyle młodzieżowo, świeżo, awangardowo, by absolutnie nie gryzły najnowsze elementy sterowania funkcjami pokładowymi. Czyli trzy ogromne ekrany (dwa dotykowe). Pewnie, i tu człowiek się irytuje, że nie od razu może znaleźć interesującą go funkcję, o sposobach jej kontrolowania nie wspominając, ale ta irytacja jest tu o wiele mniejsza, bardziej naturalne to wszystko. Co oczywiście w niczym nie zmienia mojego poglądu, że większość takich systemów sterowania powinno się zakazać – bo niektóre funkcje powinno się wywoływać i kontrolować w pełni intuicyjnie, bez patrzenia – czyli „dedykowanymi” przyciskami czy pokrętłami. Jak w tym przypadku pokrętło do sterowania aktywacją, głośnością audio oraz przeskakiwaniem do kolejnej stacji lub kolejnego utworu.
Ale dość o moich idees fixes, czas na słów kilka o samochodzie. Jest ogromny, ale na tylnej kanapie nie jest najlepiej z miejscem na głowy. Bo to nikogo nie obchodzi – maksymalnie wygodnie ma być z przodu – i jest!
Jest fantastycznie wykonany, oszałamiająco wykończony, solidny, wzorcowo ergonomiczny (anatomicznie!). Zapewnia najwyższy dostępny w dzisiejszych czasach poziom bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy – ma 4. stopień autonomizacji z wszystkimi tego oznaczenia konsekwencjami, jak łączność z infrastrukturą (w rzeczywistości niestety tylko z „chmurą danych” przesyłanych przez inne auta marki Audi, ale póki co to i tak najwyższy stopień „connectivity” w branży), dzięki której komputer wie znacznie więcej niż tylko, gdzie się korkuje (to wiedza także z „sieci” koordynowana z pamięcią nawigacji), ale też jakie są warunki pogodowe na naszej trasie, czy przypadkiem przed nadciągającym szybkim łukiem drogi nie należy zmniejszyć prewencyjnie prędkości zadanej autonomicznemu tempomatowi – bo jeden z samochodów, które tędy jechały, wrzucił do „chmury” informację o uruchomieniu wycieraczek, więc może być ślisko, i tak dalej…
No i fantastycznie się prowadzi, bo ma doskonale zestrojony układ kierowniczy o zmiennym przełożeniu, współskrętne koła tylnej osi, genialne pneumatyczne resorowanie i aktywny system przeciwdziałający bujaniu się karoserii.
Razem: pyszności.