Mazda CX-5 2.5 SkyActiv-G
Nie ideał, ale bliżej się nie da
Niewiele więcej jest do skomentowania. Pewnie, wolałem silniki turbo. Ale albo-albo. Mazda idzie konsekwentnie swoją drogą w dziedzinie rozwoju jednostek napędowych i chwała jej za to – tym bardziej że efekty są znakomite. Ten silnik nie jest tak wyrywny, tak dziki jak mazdowskie fantastyczne silniki turbodoładowane, ale robienie mu z tego tytułu zarzutów to bzdura, bo w zamian nie musi mieć wynalazków w rodzaju dodatkowych dwóch katalizatorów, jednego filtra i mocznikowego rozpylacza. A jest niemal równie ostry – no i mniej pali.
No i zapewne wielu by chciało (ja też) możliwości łączenia go nie tylko z automatyczną skrzynią, a także z manualem, bo ręczne skrzynie Mazdy to czysta poezja. A i możliwość nabycia tego silnika w samochodzie o niższym poziomie wyposażenia (czytaj „w niższej cenie”) byłaby mile widziana. Ale to już czepialstwo. Biorąc pod uwagę, że Mazda zdołała spacyfikować nadmiernie proekologoczne skłonności Yokohamy (jest z tą firmą oponiarską połączona na poziomie koncernowym, więc po prostu Mazdy jeżdżą fabrycznie na Yokohamach i przyzwyczajmy się wreszcie do tego), w wyniku czego daje się w pełni wykorzystywać dynamiczne możliwości świetnego układu jezdnego, cieszmy się, że takie auto jest.
Świetny samochód i wciąż mój ulubiony „rozsądny” SUV.