Sztuczna inteligencja wciąż bardziej sztuczna niż inteligentna…
Pierwszy test tego auta w Polsce dał w kość i samochodowi (przefrunąłem nim ponad 1200 km), i… mnie.
Bo o ile wciąż bez wahania potwierdzam, że jest to świetnie narysowane, zaprojektowane, wykończone, zawieszone auto, o tyle jazda autostradowa tym wariantem – wolnossący silnik benzynowy o mocy 122 KM w połączeniu z zaledwie 6-stopniowym automatem – okazały się czymś tylko dla stoików. I to najlepiej stoików głuchych.
Bo raz, że mimo swego niesłychanie aerodynamicznego wyglądu, CX-30 okazuje się szokująco hałaśliwa powyżej 120 km/h (szumy opływowe są iście ogłuszające), a dwa, że adaptacyjny tempomat najzwyczajniej w świecie się nie lubi z tym zespołem napędowym. Jak udało mi się to pokazać w filmie, po pierwsze, skrzynia biegów w tym trybie jazdy potrzebuje ogromnie dużo czasu na podjęcie decyzji o sposobie poradzenia sobie z rzeczywistością, a po drugie, jej decyzje są mało zrozumiałe. Po zwolnieniu ze 150 km/h do 130 (przede mną jest na pasie dużo wolniejszy pojazd), co załatwia sam tempomat, i to bardzo sprawnie i szybko, kiedy droga przede mną jest już wolna, skrzynia przez dobre 5 sekund nie podejmuje decyzji o przyspieszaniu (ten za mną zaczyna mrugać), a gdy ją już podejmie, zamiast po prostu dodać gazu, nagle redukuje bieg z szóstego do czwartego. Obroty skaczą do 4500/min i silnik wyje jak potępieniec, przekręcając się powyżej nawet 5800. W tym momencie mamy już 150 km/h, ale auto pozostaje na 4. biegu, wyje i wyje… Kilka sekund mija, skrzynia postanawia zmienić bieg – ale na piąty, na którym wciąż mamy ok. 4000 obr./min, a zanim zrzuci przełożenie na szóstkę, mija kolejnych kilka sekund.
Męczące. A jeszcze bardziej męczące, że przy takiej jeździe mamy autostradowe spalanie na poziomie ok. 12 l/100 km!!! I średnie z całego testu – 9,6!
A i to nie koniec. Bo próba jazdy z tzw. drugim stopniem autonomii, czyli z aktywnym nadzorem nad pasem ruchu, wypada dramatycznie źle. Co prawda na filmie nie zdołałem pokazać wszystkiego, było już zbyt nerwowo, ale w pełni „spuszczony ze smyczy” system ten daje taki efekt, że można być pewnym obywatelskiego zatrzymania za prowadzenie po pijanemu: auto jedzie wężykiem, ale nie od linii do linii, a przekraczając linie…
Samochód wciąż jest piękny, cudownie wykończony, luksusowy, komfortowy, ale… Ale już mnie aż tak nie kręci. Nie wiem właściwie czemu