https://www.youtube.com/watch?v=vnjGg3lmTIk&feature=youtu.be
Właściwie go lubię…
Macan, który w niektórych wersjach potrafił w swym pierwszym wcieleniu ważyć więcej od chyba najcięższego SUV-a w tej klasie, Porsche Cayenne'a, niezależnie od bezwzględnych danych dotyczących masy, był najzwinniejszym, najlżejszym w tańcu SUV-em, wliczając nawet te najmniejsze. Nic dziwnego, że tylu ludzi się w nim zakochało – w tym niżej podpisany. Obecne wcielenie, poliftingowe, jest nieco lżejsze, potrafi nawet w bazowej wersji silnikowo-specyfikacyjnej zejść nieco poniżej 1800 kg, więc powinno być jeszcze lepiej…
Ale niestety, nie jest. Bo tyleż bezwzględni, co momentami pozbawieni choćby śladowego rozsądku legislatorzy wymuszają wszystko, co najgorsze, także w autach Porsche (częstochowski, ale jednak rym, a co!). W efekcie pierwszym nowym Macanem, jakiego dostałem „pod siodło”, było auto z silnikiem od kosiarki (jak na swą wielkość) – z dwulitrowym benzynowym turbo, które genialnie sprawuje się w Audi A4, ale nie w tak wielkim, nieopływowym i ciężkim SUV-ie. Tak zmotoryzowany po prostu jeździ, a by się przekonać, że to Porsche, trzeba bardzo długo się napędzać, by gdzieś na końcu długachnej prostej znaleźć odpowiednie zakręty, gdzie Macan może pokazać, co potrafi. W zamian jednak auto życzy sobie horrendalnych ilości paliwa – no i cierpliwości. Bzdura!
Macan S to inna rozmowa – 358 KM i 480 Nm z silnika benzynowego 3.0 biturbo to inny świat. Znakomite osiągi, wspaniałe posłuszeństwo wobec pedału gazu, a na okrasę wyśmienita ergonomia i zaskakująco przestronne wnętrze i bagażnik. A w przypadku testowego auta w dodatku genialna kompozycja kolorystyczna i… aż szokująco dobre (jak na znaleziska we wszystkich kolejnych samochodach Porsche w testach) solidność spasowania. Razem: wybitny SUV, choć zgłaszam niniejszym do poprawki teoretycznie fantastyczną automatyczną skrzynię biegów, która przy próbach zrywów w trybie Comfort traci jakieś niewyobrażalne góry czasu nas wymyślenie, czego kierowca od niej chce.