https://www.youtube.com/watch?v=JwazR1sPeqk&feature=youtu.be
Coraz większe nerki, coraz mniej BMW?
Nie, nie będę się mądrzyć na temat wlotów powietrza, ich wielkości, ich wpływu na estetykę – ani w ogóle na temat designu. To wielki SUV – tyle wystarczy. Wielki, bo znacząco większy w każdą stronę od swego poprzednika. Ale zmiany to nie tylko rozmiary i rozpiętość nerki.
Nowe X5 jest kompletnie innym samochodem niż jego trzej poprzednicy. Owszem, od pierwszego rzutu okiem widać, że to X5. Zachowano więc charakter. Ale tylko charakter stylistyczny – bo pod blachą zmieniono niemal wszystko. Przede wszystkim… charakter! Bo ten samochód jeździ niczym Cadillac Escalade. Miękko, dostojnie, luksusowo – fantastyczna limuzyna z fotelami umieszonymi o pół metra wyżej niż w limuzynach. Nie wiem, czy dokładnie taki był zamysł, ale nie jest to pierwszy model tej marki, który aż tak dalece odszedł od typowych dla monachijskich aut cech.
Nie można jednak przekreślić wszystkiego tylko dlatego, że w kabinie pojawiło się mnóstwo ekranów dotykowych, także zegary analogowe nawet w szczątkowej wersji znikły, a niektóre przełączniki i dźwignie wyglądają, jakby je wymyślili architekci wnętrz n a dworze cesarza Bokassy… Nie jestem fanem tego stylu. Ale wszystko jest zaskakująco proste do opanowania i łatwe w obsłudze.
Wszystko to jednak strasznie się gryzie charakterologicznie z napędem – 6-cylindrowy, 3-litrowy silnik wysokoprężny o mocy 265 KM i sile 620 Nm jest chyba najbardziej agresywnie reagującym na gaz napędem tej wielkości, z jakim się spotkałem. No dobrze, quad-turbo-diesel w M50d jest równie ostry, ale tylko on. Automatyczna skrzynia (klasyczna, hydrokinetyczna) jest niesłychanie szybka i zdecydowana, tylko jej wersja zastosowana w modelu M5 jest jeszcze szybsza. Razem daje to auto o fantastycznych osiągach i responsywności małego wyczynowego bolidu.
Który mimo luksusuwo bujliwego resorowania potrafi jeździć po zakrętach jak… BMW. Po prostu. Fakt, że trzeba się przyzwyczaić do współskrętnej tylnej osi – ten patent spowodował sporo zamieszania w testach modelu 850, bo dla niektórych dziennikarzy okazał się zbyt trudny do zaakceptowania, wywołując wrażenie, że auto nadrzuca tylną osią. W tak wielkim i ciężkim aucie, jak X5, to odczucie ma prawo być jeszcze wyraźniejsze – ten SUV skręca niemal w miejscu podczas manewrowania, zaś na krętej drodze pozwala zawijać niczym Ingmar Stenmark między tyczkami slalomu.
Wszystko to razem składa się na bardzo niejednoznaczny samochód. Jeśli go ocenić tylko jako luksusowe auto, jest bliski ideału. Jeśli jako BMW… No cóż…