https://www.youtube.com/watch?v=M1XudxRxy2A&feature=youtu.be
Rodzinne zawirowania nie zaszkodziły
Po Astrze, Insignia jest drugim autem, które niezależnie od wszystkich zaszłości właścicielskich Opla, zdrady ze strony General Motors i – nie oszukujmy się – traktowania jak ubogiego krewnego przez arogantów z francuskiego koncernu PSA, pozostaje sobą, pozostaje niezwykle udanym i pożądanym modelem, który nijak nie musi się bać wewnętrznej konkurencji. Bo w sumie… Francuzi mają do wystawienia przeciw Insigni tylko Peugeota 508, który owszem, jest jednym z najpiękniejszych aut ostatniej dekady, ale „łba nie urywa”. A Insignia potrafi – jak widać po testowanym modelu.
Jasne, nie jest to seryjny, typowy kierownikowóz. W tej wersji wyskakuje sporo ponad tzw. limity dla stanowiska. Jednak nie aż tyle, by nie zainteresować kogoś, kto nie ma ochoty rzucać się w oczy potencjalnym „życzliwym”, a chce mieć auto naprawdę klasowe – i „z zębem”!
Co do tego ostatniego nie ma najmniejszych wątpliwości: choć ma „tylko” 210 KM i przyspiesza do setki w „żałosne” 7,9 s, kiedy w grę wchodzi trzymanie się drogi jak gekon szyby, pokonywanie zakrętów jak wyścigówka, zapewnianie przeciążeń bocznych jak na rollercoasterze i skuteczności hamulców podobnych do kotwic, właśnie Insignia GSi pokazuje rywalom, że sama moc to nie wszystko.
Pozwala na to wszystko wspaniałe zawieszenie o geometrii innej niż w „cywilnych” wersjach, a kierowca może się przy tym cieszyć iście genialnymi fotelami AGR o anatomicznym, ortopedycznie pasowanym kształcie, w których zarówno siedzisko, jak i oparcie mają regulowaną szerokość, a siedzisko i długość, a całość jest po prostu niesamowicie komfortowa, zarazem podtrzymując ciało w czasie ostrej jazdy niczym pasy w samolocie myśliwskim.
Tanio nie jest, ale w sumie ta wersja kosztuje prawie co do grosza tyle samo, co topowa wersja cywilna – w której jednak nie ma ani sportowego zawieszenia, ani tych cudownych foteli, ani hamulców Brembo.
No i nie ma jeszcze jednej rzeczy, która jest seryjna w GSi: systemu wektorowania siły napędowej między kołami tylnej osi. Mimo, że to auto bazowo przednionapędowe, gdzie oś tylna dostaje swoją porcję momentu obrotowego po jej odprowadzeniu od osi przedniej, dzięki wektorowaniu (przekierowywaniu napędu do tego koła, które ma lepszą przyczepność) wrażenie przy szybkich zakrętach jest takie, jakbyśmy prowadzili samochód tylnonapędowy! A trakcja jest oszałamiająca!
Kapitalny kandydat na „śpiocha” – samochód, po którym nikt się nie spodziewa tego, co potrafi.